sobota, 20 lipca 2013

rozdział 5

Byłam najszczęśliwszą dziewczyną, a raczej wampirzyca na świecie. Miałam cudownego męża, a niedługo będę miała też córeczkę. Wszystko o czym każda kobieta marzy, lecz wiedziałam, że czeka nas wiele problemów z którymi będziemy musieli się uporać. Starałam się teraz o tym nie myśleć i żyć chwilą. Wraz z Damonem urządziliśmy sobie małą bitwę we wodzie. Oczywiście to on wygrał, lecz pomyślałam, że mam jeszcze sporo czasu na zemstę. Uśmiechnęłam się do Damona, a on do mnie. Kiedy wyszliśmy z wody siedliśmy na piasku. Inne dziewczyny widzące mnie z Damonem zżerała zazdrość. Po chwili zaczęłam się śmiać, a on biedny nie wiedział o co chodzi.
- Co ci tak wesoło?- Patrzył się na mnie, jak na głupią.
- A nic... Tylko właśnie pomyślałam, że jeśli się ma tak, seksownego męża jak ja to trzeba go dobrze pilnować... - Powiedziałam spoglądając raz na niego, a raz na inne dziewczyny które nas obserwowały. On zaś się zaśmiał.
- Jestem tylko twój, na wieczność.
- Mam nadzieję! - Powiedziałam śmiejąc się.
- A co? Masz jakieś co do tego wątpliwości? - Zapytał.
- Może? - Powiedziałam zadziornie się uśmiechając, a on momentalnie zjawił się nad de mną przewracając mnie
- Może to cię przekona królowo. - Powiedział i zaczął mnie całować. Odepchnęłam go i to teraz ja byłam nad nim.
- Co, tak tutaj przy ludziach?-Uśmiechnęłam się. - Ja i Sara już cię dopilnujemy!! Obydwie będziemy mieć na ciebie oko.- Powiedziałam po czym znikłam mu z oczu.
Damon wstał i zaczął się rozglądać. Kiedy podszedł do wody zaszłam go od tylu i popchnęłam.
- Zemsta jest słodka... Mówiłam, że pożałujesz! - 
Powiedziałam, gdy Damon wpadł do wody. Ja stałam na brzegu i się śmiałam. W tym czasie Damon się podniósł i nie spodziewanie mnie przewrócił. Od razu zjawił się nad de mną. Cały czas się śmiałam.
- Aaa Damonie...! Uważaj na dziecko. - Powiedziałam, a on się uśmiechnął. Pocałował mnie lekko w usta, a potem mój brzuch...- Będziesz dobrym ojcem, Damonie. - Gdy to powiedziałam Damon zaczął się zaśmiał.
- No nie wiem Eleno, czy będę, aż tak dobrym ojcem. Wiem tylko, że Sara będzie rozpieszczana, przez tatę, a nie wiem czy to. aż tak dobrze...
- Damonie będziesz najlepszym ojcem na świecie! - Powiedziałam uśmiechając się.
- A ty najlepszą matką i żoną...- Zaśmiała się.- Dobrze, koniec tej licytacji. Obydwoje będziemy dobrymi rodzicami i partnerami dla siebie, okej?- Powiedział i mnie pocałował.
- Okej. Kocham cię! - Powiedziałam odrywając  się od niego i spojrzałam mu w oczy.
- Ja ciebie bardziej moja królowo! – Powiedział, a ja się uśmiechnęłam.
 – Nie, to ja ciebie bardziej kocham Damonie. – Już chciał coś powiedzieć, lecz zamknęłam mu usta pocałunkiem. Gdy się od siebie oderwaliśmy od razu zapytałam gdzie dziś wychodzimy, bo wiedziałam, że coś wymyśli. Dobrze go znałam, choć przyznaje, że czasem potrafi mnie nieźle zaskoczyć.
- To jak masz już jakiś pomysł gdzie zabierzesz mnie wieczorem?- Uśmiechnęłam się.
- Nie wiem może i mam... - Powiedział uśmiechając się tajemniczo.
- No, gadaj gdzie mnie zabierasz!- On zaś nic się nie odezwał, tyko nadal tajemniczo się uśmiechał...- Nie uśmiechaj się tak, tylko mi powiedz!
- Oj, kochanie powinnaś się przyzwyczaić, że lubię ci robić niespodzianki. - Powiedział i uśmiechnął się cwaniacko.- Dobrze wiesz, że nie lubię niespodzianek.
- To je polubisz!
- No nie wiem... Twoje niespodzianki bywają okropne.
-Wiec, zaręczyny też ci się nie podobały ?
- No wiesz, były okropne! - Powiedziałam i zaczęłam się śmiać. On zaś mnie złapał i zaczął łaskotać... -Aaaa, Damonie! Proszę cie przestań!
- Hmm... chyba będę jeszcze musiał się jeszcze nad tym zastanowić. - Powiedział uśmiechając się.
- Proszę!
- No dobrze, ale i tak ci nie powiem. - Chciałam mu coś powiedzieć, lecz tym razem to on zamknął mi usta pocałunkiem. Kiedy się od siebie oderwaliśmy chciałam wracać już do domu.
- Damonie wracajmy już...
- Dobrze, a coś się stało?
- Nie, nic tylko mam takie uczucie. Zresztą​to to pewnie przez ciążę!
- Eleno co się dzieje ?
- Naprawdę nic, tylko chodźmy już.
- Dobrze chodźmy.
Poszliśmy do domku. Przebraliśmy się.Ubrałam letnią sukienkę, którą dostałam od Damona. Od kiedy zostałam jego żoną coraz częściej mnie obdarowywał rożnymi prezentami.

Sukienka Eleny:
  


Kiedy ja się szykowałam na górze w sypialni, Damon przygotowywał coś w kuchni. Ciągle zastanawiałam się gdzie mnie zabiera.Kiedy się już wyszykowałam zeszłam na dół i zobaczyłam Damona z koszykiem piknikowym.
- O tej porze piknik?! - Zapytała​m zdziwiona.
- Tak, o tej porze raczej będziemy sami na plaży, a po za tym zachód słońca jest już oklepany, a my jesteśmy wampirami prawda?
- Prawda. - Powiedziałam uśmiechając się.
- To idziemy? - Powiedział i wziął mnie za rękę. Wyszliśmy z domku...
Idąc plażą znów zaczynałam mieć to dziwne uczucie, ale postanowiłam nie zwracać na nie uwagi i cieszyć się chwilą. Kiedy znaleźliśmy cichy zakątek rozłożyliśmy koc, po czym usiedliśmy. Wtuliłam się w Damona.
- Dziękuje!- Podziękowałam i dałam mu całusa w policzek.
- Ale za co mi dziękujesz?
- Za wszystko, a przede wszystkim za to, że jesteś i za twoją miłość, Damonie. Gdyby cie nie było nie poradziłabym sobie z tym wszystkim...
- To ja dziękuję tobie i za twoją wielką miłość do mnie. Kocham cię, kotku.- Powiedział i pocałował mnie...
- Ja ciebie też Damonie. - Kiedy siedziałam w jego ramionach, rozmawialiśmy i śmieliśmy się. W pewnej chwili wstałam i pobiegłam do wody, a on patrzył na mnie i się uśmiechał. Domyślałam się o czym myśli, gdyż biała sukienka która miałam na sobie była cala mokra i pod wpływem wody przykleiła się do mojego ciała, co wyglądało bardzo seksownie.
- No co tak siedzisz? Boisz się zamoczyć? - Krzyknęłam. Damon podbiegł do mnie i nic nie mówiąc pocałował mnie. Pewnie doszło by do czegoś jeszcze, lecz nagle przeszedł mnie dziwny dreszcz. Oderwałam się nagle od Damona i rozejrzałam się do okoła.
- Ej, Eleno co ci jest ?– Zapytał zatroskany.
- Nic po prostu znów mam to uczucie...
- To znaczy?
- Czuje jakby ktoś nas obserwował. Wracajmy już, proszę. Boje się...
- Spokojnie... Jestem przy tobie, nic ci się nie stanie.- Powiedział przytulając mnie mocno do siebie.
- Ale tu nie chodzi tylko o mnie, chodzi o ciebie, o Sarę... Proszę wracajmy już.
- Dobrze jak chcesz chodźmy. - Powiedział i pocałował mnie lekko. Spakował rzeczy i ruszyliśmy do domku...
idąc w stronę domku trzymałam Damona za rękę. Uczucie lekko stawało się coraz silniejsze. Nagle zatrzymałam Damona szarpiąc go za rękę.
- Nie! Stój! - Szepnęłam do niego i zaczęłam się cofać puszczając jego rękę. Nagle wpadłam na coś a raczej na kogoś. Odwróciłam się i zobaczyłam postać.
- Stefan?!
- Dopiero po ślubie, a już wpadasz w ramiona byłego? - Powiedział łapiąc mnie za ramiona i trzymając w uścisku.
- Puszczaj ją!!! - Wykrzykną Damon.
- Ni,c z tego twoja żoneczka pójdzie z nami. - Kiedy usłyszałam ten głos zobaczyłam drugą postać... Tak ,dobrze mi już znana.
- Klaus?! -Krzyknęliśmy z Damonem.
- Witajcie i przepraszamy za najście, ale twoja żoneczka pójdzie z nami.
- Nie pozwolę znów jej sobie odebrać!
Usłyszałam śmiech Klausa.
- Jesteś tego pewny?
- Tak, nie jest już ci potrzebna. Zapomniałeś, że jest wampirem? - Syknął Damon.
- Może i jest wampirem, ale jak dobrze mi wiadomo jest wampirem w ciąży.
- Nie odbierzesz mi jej, ani naszego dziecka!- Klaus ponownie się zaśmiał.,
- Damonie, ty dalej masz nadzieje, że to twoje dziecko? Elena jest w ciąży ze Stefanem i to wszystko moja zasługa. Ja mu podpowiedziałem co ma zrobić, aby Elena była wciąż jego.-​Powiedział Klaus i uśmiechnął się z satysfakcją...
Nagle Damon odepchnął Stefana od de mnie, a ja wtuliłam się w mojego męża...
- To dziecko jest Damona! - Wykrzyknęłam .- I, ani ty Klaus, ani Stefan się do niego nie zbliżycie. - Krzyknęłam zamykając oczy. Nagle usłyszałam dziecięcy głos.
- Mamo weź Tate za rękę.
- Daj rękę powiedziałam do Demona ten spojrzał na mnie zdziwiony
[Damon]
- Podaj jej rękę tato. - Nie mogłem uwierzyć. Nagle usłyszałem głos malej dziewczynki, która nazwała mnie tata. Od tamtej chwili zniknęły wszystkie moje wątpliwości co do tego, który z nas jest ojcem. Podałem szybko rękę Elenie, Klaus ze Stefanem skojarzyli, że coś kombinujemy, więc ruszyli w naszą stronę. 2 metry od nas się zatrzymali. Nie mogli iść dalej, to działało tak jakby nie byli zaproszeni.
- Co zrobiliście ? - Klaus zaczął na mnie i Damona krzyczeć.
- Zostaw nas w spokoju Klaus, Stefanie ty też! Nie zabierzecie, ani mnie ,ani Damona ,ani naszego dziecka!
- Zostaw nas w spokoju raz na zawsze!
- O nie, moi drodzy! O tym możecie tylko pomarzyć... 
- Jestem wampirem i nie jestem ci już potrzebna, a dziecko nie wiadomo nawet czy będzie sobowtórem!
- Może i nie będzie, ale dopilnuje by były jeszcze sobowtóry, a i ja już ci mówiłem Eleno, ale ty mnie nie posłuchałaś.
- O czym ty mówisz?
- Mówiłem ci, że twoja miłość, twoja miłość do Damona jest do wszystkiego przeszkodą.
- Eleno o czym on mówi? - Szepnął mi do ucha Damon...
Klaus się zaśmiał,
- Czyli nie powiedziałaś mu o tym, słusznie...
- Eleno?!
- Damonie możemy o tym porozmawiać kiedy indziej? Nie martw się to nic takiego. Nigdy nie przestane cię kochać. - Powiedziałam i spojrzałam prosto w oczy Damona.
- Eleno, przestań go w końcu oszukiwać. Twoja miłość do niego jest tu największą przeszkodą. Zauważ, że nikt nie był szczęśliwy gdy się dowiedzieli, że jesteście razem.
- Ale to nie oni mają być szczęśliwi tylko  ja i Damon.
- Odczep się od nas w końcu Klaus i się wynoś z naszego życia, a zapomniałabym zabierz ze sobą Stefana!!!
- Może i masz racje co do tego szczęścia Eleno, ale w pełni nigdy nie będziesz szczęśliwa, gdyż on będzie stał ci na drodze.
- Nieprawda!
- Zobaczysz Eleno, wspomnisz jeszcze moje słowa - Powiedział i zniknął. Zdziwiłam się trochę, ale poleciało mi kilka łez. Sama nie wiedziałam co to wszystko oznacza, wtuliłam się w Damona. On bez słowa wziął mnie na ręce i poszliśmy do domku.
Położył mnie na łóżku w naszej sypialni i usiadł koło mnie.
- Eleno możesz mi powiedzieć co to wszystko ma znaczyć? - Powiedział trochę zdenerwowany.
- Damonie, co ja mam ci powiedzieć? Jak ja sama nie wiem co wszystko oznacza... - powiedziałam siadając na łóżku.
- Co on ci powiedział? - Zapytał Damon
- Kiedy poszłam z nimi, Klaus mi powiedział, że przeszkodą jest moja miłość do ciebie.
- Przeszkodą? Ale do czego?
- Powiedział, że jeżeli bym się nie zakochała w tobie mogłam żyć normalnie w Mistyc Falls. On tylko od czasu do czasu pobierałby ze mnie krew. - Powiedziałam przez łzy. On wstał i usiadł koło mnie. Mocno przytulił mnie do siebie.
- Czemu mi o tym nie powiedziałaś?
- Nie wzięłam jego słów pod uwagę, bo kocham cię i nikt ani nic tego nie zmieni, lecz dzisiaj już nic nie rozumiem przedtem mówił, że tylko moja miłość przeszkodą jest w jego sprawie, a teraz mówi że do wszystkiego... Och, Damonie ja sama już tego nie rozumiem.
- Nie martw się Eleno, poradzimy sobie z tym wszystkim. Cokolwiek by to oznaczało... Damy rade tak jak zawsze - Powiedział uśmiechając się do mnie. Ja odwzajemniłam jego uśmiech, lecz nie powiedziałam mu całej prawdy. Musiałam to przed nim ukryć. Wybaczyłby mi zdradę, ale tego bałam się mu wyjawić. Już wtedy wystarczająco go zraniłam, gdyż niby mówił, że mi wybacza to widziałam wtedy, też w jego oczach złość, ból, i strach przed tym, że z powrotem chce być ze Stefanem. Nie mógł być pewny, czy oddawałam się Stefanowi z własnej woli czy po prostu musiałam i właśnie. dlatego musiałam skłamać. Kochałam go całym sercem, ale wtedy jeszcze jakaś część mojego serca należała również do Stefana, a kiedy poprosił mnie o rękę i się zgodziłam zastanawiałam się co na to Stefan. Kiedy zaś Stefan zobaczył pierścionek na moim palcu i mnie ostrzegał przed Damonem zobaczyłam, że mówił to z troską, bo w głębi serca nadal coś do mnie czuł, a ja do niego. Gdyby teraz się Damon o tym dowiedział nie wybaczył by mi tego...
- Idę pod prysznic. - Powiedziałam uśmiechając się do niego.
- Prysznic powiadasz? Z chęcią się przyłącze. - Powiedział cwaniacko się uśmiechając.
- Damonie czy tobie tylko jedno w głowie?!
- No co nawet nie mogę 
wziąć prysznicu po ciężkim dniu z własną żoną? 
- Możesz Damonie, możesz.
- No właśnie, bo chyba nie wstydzisz się co? - Powiedział cały czas uśmiechając się cwaniacko...
- Nie, ale chce pobyć sama. Muszę coś przemyśleć, wiec innym razem dobrze kochanie? - Powiedziałam po czym go pocałowałam i skierowałam się w stronę łazienki -
[Damon:]
Powiedziała że musi coś przemyśleć wiedziałem wtedy już ze coś ukrywa czyżby to miało związek z tym co mówił Klaus.
[Elena:]
Kiedy weszłam pod prysznic odkręciłam wodę i zaczęłam rozmyślać. Prysznic zawsze działał na mnie orzeźwiająco. Kiedy wyszłam zaczęłam rozczesywać włosy nagle upuściłam szczotkę i nie wytrzymałam. Osunęłam się po ścianie wybuchając płaczem.
Boże dlaczego mi to robisz? Muszę mu to kiedyś powiedzieć lepiej żeby się dowiedział ode mnie ,niż od Stefana lub Klausa... Wtedy będzie jeszcze gorzej i tak, najprawdopodobniej​ej mnie zostawi, ale nie mogę tego ukrywać. Poprzez wieczność on się czuł winny za pocałunek, a pocałunek w porównaniu z tym to nic. Cholera dlaczego to tak boli?! Kocham go nad życie nawet za niego wyszłam, ale to poczucie winny mnie zabije. Najwyżej mnie zostawi trudno.. - Nagle zdałam sobie sprawę, że mówie sama do siebie i to na głos, a on przecież może słuchać. Już wiedziałam nie ma odwrotu powiem mu.
[Damon:]
Stałem w sypialni nagle posłyszałem płacz Eleny już miałem wejść kiedy podsłyszałem, jak zaczyna do siebie mówić. Słuchałem tego co mówiła, lecz nie miało żadnego sensu. Kiedy posłyszałem, że wychodzi wróciłem do sypialni.
[Elena:]
Kiedy weszłam do sypialni zastałam tam stojącego Damona czekającego najprawdopodobniej​ej na wyjaśnienia.
- Więc o czym mi nie mówisz? - Zapytał
- Słuchałeś?
- Tak i jestem ciekaw czemu mam odejść...
Spuściłam wzrok. Nie byłam wstanie powiedzieć mu to prosto w oczy.
- Eleno proszę cię, powiedz mi. Wreszcie o co tu do cholery chodzi. Czego mi nie mówisz i dlaczego mam odejść?! Mieliśmy przed sobą już nic nie ukrywać! - Powiedział już zdenerwowany, ale starał się nie wybuchnąć.
- Damonie proszę cię... - Powiedziałam z trudem wiedziałam, że to nie będzie miła rozmowa i na pewno go stracę, chociaż wcale tego nie chce. Usiadłam na skraju łóżka, bo wiedziałam, że nie zdołam stać o własnych siłach. Damon stał nad de mną i czekał na wyjaśnienia, bałam się. Bałam się tego wszystkiego co może się zaraz stać, ale nie mogę go więcej oszukiwać...
-Eleno wytłumacz mi...
- Ja ja nie wiem czy dam rady. To naprawdę, jest dla mnie trudne, tak bardzo nie chce cie stracić Damonie.
- I nie stracisz, tylko powiedz o co chodzi.
- Boje się, że odejdziesz, tak bardzo cie kocham...
- Damonie... Widzisz jakiś czas temu... To znaczy Klaus miał na myśli coś jeszcze. Chodzi o Stefana. – Powiedziałam jąkając się
- Nie, Eleno znowu!?
- Tylko od razu ci mówię, że ja już tak nie czuje to się zmieniło i to na zawsze...
- Eleno powiedz mi co się zmieniło?
- Więc widzisz, oszukiwałam cię. Kiedy mówiłam ci, że do Stefana nic już nie czuje... On dalej był w moim sercu, ale ty zawsze byłeś na pierwszym miejscu... Kochałam go nawet wtedy, kiedy się zaręczyliśmy. Czasami myślałam co on na to powie... Były takie chwile, że chciałam mu się rzucić w ramiona... Ale Damonie to już przeszłość, ja już do niego na prawdę nic nie czuje, kocham ciebie i tylko ciebie...
- Wiec bylem tylko pocieszeniem?
- Nie, Damonie...
- Eleno wybaczyłem ci zdradę, ale to, że kłamałaś mówiąc „Kocham” dla mnie to jest o wiele gorsze niż zdrada. Wiec jak mogę być teraz pewny twojej miłości skąd będę wiedział, że nie kłamiesz? Kiedy będziesz mówić mi „Kocham cie Damonie” i skąd będę wiedział, że o nim nie myślisz, będąc ze mną w łóżku lub chociażby mnie całując, a skoro go jeszcze kochasz, czy kochałaś to czemu zgodziłaś się wyjść za mnie?...
- Damonie, bo to bez ciebie nie mogę żyć. Kocham cię ponad wszystko. Ja już do niego nic nie czuje. Nie myślę o nim kiedy jestem z tobą. Przy tobie o nikim innym nie myślę tylko o tobie. Od chwili kiedy spotkaliśmy go w moim starym domu zrozumiałam, że on jest dla mnie nikim.
- I ja mam ci wieżyc Eleno? - Powiedział i wyszedł strzelając drzwiami...

- DAMONIE! - Krzyknęłam za nim opadając na kolana i płacząc, lecz on już znikł. Czułam się okropnie. Tak bardzo go zraniłam, ale musiał o tym wiedzieć. Nie mogłam go oszukiwać przez wieczność. Mimo, że kochałam go nad życie i nie chciałam by odszedł to musiałam mu na to pozwolić, gdyż chciałam jego szczęścia, a widziałam, że nie zazna tego szczęścia ze mną. Mimo, iż kocham go nad życie będę musiała mu pozwolić odejść, gdyż chce jego szczęścia i to mu ślubowałam na ołtarzu, lecz w głębi serca miałam nadzieję, że mnie jednak nie opuści...

czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział 4

Leżałam se ze zamkniętymi oczami, a mój ukochany ciągle się na mnie patrzał.Wkurzyłam się i w  pewnym momencie otworzyłam oczy. Uśmiechnęłam się do Damona.
- Dzień dobry królowo.-Odezwał się jako pierwszy.
- Cześć tygrysie! - Powiedziałam, a on musnął moje wargi i przyciągnęłam go jeszcze bliżej. - To co dziś będziemy robić?- Uśmiechnęłam się szeroko.
- Hmmm... Myślałem nad spędzeniem całego dnia razem tylko ty i ja, tutaj- Powiedział uśmiechając się cwaniacko...
- Hmmm... Niech pomyślę z chęcią bym tu została, ale mam inny pomysł. Idziemy dziś na plaże.-.Powiedziałam szeroko się uśmiechając.Po chwili zaczęłam wstawać, lecz Damon chwycił mnie za rękę i przyciągnął mnie do siebie.
- A może jednak zmienisz zdanie? - Zapytał, po czym pocałował mnie w usta.
- Nie, nie przekonasz mnie, idę pod prysznic i zaraz wracam - Powiedziałam, on zaś ubrał się i czekał na mnie stojąc na tarasie i rozmyślając.
- Hej! Co jest kochane?
- Nic...
- Damonie widzę, że coś się dzieje.
- Nic Eleno! Idziemy na tą plażę?
- Damon nie zmieniaj tematu. Widzę, że nad czymś rozmyślasz.
- To nic takiego Eleno. Myślałem o nas i o naszej przyszłości. Chciałabym by takie momenty jak te trwały wiecznie, ale w końcu, trzeba będzie powrócić do szarej rzeczywistości...
- Tak wiem Damonie, ale poradzimy sobie tak jak zawsze... - Powiedziałam, po czym pocałowałam go delikatnie.
- Teraz możemy iść na tą plażę.- Powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
Poszliśmy na plaże koło domu.Rozłożyłam koc na piasku i się na nim położyłam. Damon popatrzył się na mnie zdziwiony. 
- Nie będziemy pływać?
- Nie, wole sobie poleżeć. A ty sobie możesz iść popływać, jak chcesz. - Powiedziałam śmiejąc się. 
- To ja mam inny pomysł. – Powiedział, a ja na niego spojrzałam pytająco, lecz po chwili wziął mnie na ręce i zabrał do wody.
- Damon! Postaw mnie na ziemi!
- Dobrze, jak sobie, królewna życzy. - Powiedział i postawił mnie na głębokiej wodzie, śmiejąc się. 
- Taki jesteś mądry?! - Krzyknęłam, po czym go ochlapałam i zanurkowałam. On zaś stał i się rozglądał, gdyż nie długo nie wypływałam. Odpłynęłam za niego i pociągnęłam go za nogę.Przez co stracił równowagę i się wywalił. Wynurzyłam się i śmiałam się. Naprawdę miałam niezły ubaw.
- Zemsta jest słodka...-Nie mogłam przestać się śmiać.
- Pożałujesz tego!!! - Powiedział wstając z wody.
- Ej uważaj na nasze dziecko! Pamiętaj, że jestem w ciąży.
- Oj jestem przekonany, że chce zobaczyć mamusie całą mokrą.
- Damonie, może mu się coś stać.
- No dobrze, ale i tak pożałujesz. - Powiedział i zaczął mnie łaskotać.
- Nie, Damonie przestań! - On o dziwo mnie posłuchał, ale wziął na ręce.
- Postaw mnie na ziemi!
- Nie. - Powiedział śmiejąc się. Wyszedł z wody, ale wciąż trzymał mnie w rękach.
- Damonie postaw...- Nie dokończyłam mówić, bo zajął moje usta pocałunkiem.Kiedy się ode mnie oderwał, postawił mnie na piasku. Następnie usiedliśmy na kocu i rozmawialiśmy śmiejąc i ciesząc sobą. Ale nadal w głębi duszy wiedziałam, że czegoś mi nie mówi. Znałam go bardzo dobrze. Może nawet lepiej nisz jego własny brat. Właśnie, może ma to jakiś związek ze Stefanem...?!!
- Damonie muszę cię o coś zapytać.
- Słucham kochanie.
- Widzę, że coś się dzieje, czy to ma jakiś związek z Stefanem?
- Eleno...
- Damonie, proszę powiedz mi, martwię się.
- Tak, poniekąd.
- To znaczy?
- Eleno, po prostu zastanawiam się, bo czasami kiedy śpisz wypowiadasz jego imię, a czasami też moje...
- Oh, Damonie i to cię tak zadręcza? Przecież to nie ma znaczenia, bo kocham ciebie i tylko ciebie. Jesteś moim życiem. – Powiedziałam i delikatnie pocałowałam go.
- Eleno wybacz, ale gdybyś już nic do niego nie czuła, nie robiłabyś tego i nie śniła o nim...
- Damonie ja nie śniłam...
- Co?! O czym ty mówisz?! Więc, świadomie wypowiadasz jego imię przy mnie ? –  Wściekłem się i wrzasnął na mnie. Niektórzy ludzie, aż się na nas obejrzeli. Wstałem i skierował się w stronę domku.
- Zaczekaj! - Krzyknęłam za nim, po czym znalazłam się momentalnie przy nim.
- To nie był sen, lecz świadoma też nie byłam.
- Cholera!! Eleno o czym ty do diabła mówisz? !
- To coś na kształt wizji.Zaczęło się gdy dowiedziałam się o dziecku. Powinieneś to zauważyć, gdyż cały czas jesteś ze mną, ale tobie oczywiście tylko seks w głowie! – Skomentowałam bardzo głośno i popatrzałam na niego. - Nie wiem, co to znaczy, ale niektóre z nich się sprawdzają.
- Czyli?
- Widziałam na przykład to, że Stefan przyjdzie na nasz ślub...
- Eleno czemu mi o tym nie powiedziałaś?!
- A jak myślisz ?! Bałam się jak na to zareagujesz. A po za tym sama nie wiem co to oznacza. Nie wiem czemu to się wiąże z Stefanem i tobą.
- Eleno, wiesz że zawsze możesz na mnie liczyć. Jestem nie tylko twoim mężem, ale i też przyjacielem. Kocham cię i nic tego nie zmieni. - Powiedział obejmując mnie i mocno tuląc.
- Więc proszę nie bądź zły, Dowiem się o co chodzi. Obiecuje, chociaż już się domyślam, ale nie chce oprzędzać faktów.
- Co masz przez to na myśli? - Patrzał ciągle na mnie a ja rozejrzałam się do o koła, ponieważ coraz więcej ludzi się na nas oglądało.
- Damonie, powiem ci jak już będę pewna.
- Nie, Eleno!! Koniec kłamstw i tajemnic. Dobrze? Sama mówiłaś co by nie było to razem sobie poradzimy.
- Dobrze, Damonie. Od teraz zero kłamstw i tajemnic, ale ty też się do tego pilnujesz.
- Okej, a teraz powiedz co miałaś na myśli.
- Dobrze, powiem ci ale nie tutaj.
- Wiec wracamy do domku?
- Ale ja nie chce. Tu mi się całkiem podoba. - Powiedziałam i zaczęłam uciekać w stronę wody. Chciałam go trochę rozweselić, bo już i tak go wystarczająco ranie...Kiedy już byłam w wodzie odwróciłam się w stronę gdzie stał przedtem Damon, lecz go tam nie było. Zaczęłam się rozglądać gdzie jest, ale nigdzie go nie widziałam. Nagle ktoś mnie wziął na ręce zaczęłam krzyczeć.
- Zostaw mnie!!
- Dalej ci się tu podoba? - Powiedział Damon śmiejąc się.
- Damon znowu zaczynasz? Proszę, postaw mnie na ziemi...
- Zastanowię się.
- Damon!
- Nie krzycz tak, bo cię będzie bolec gardło, a mnie uszy przez ciebie! Za głośno krzyczysz, wiesz?
- To mnie postaw na ziemi!
Damon uśmiechnął się zawadiacko, a następnie powoli i delikatnie mnie postawił, po czym namiętnie pocałował. Kiedy się od siebie oderwaliśmy spojrzałam na niego.
- Kocham Cię, Stefan?!
- Co?! O nie, tego już za wiele. Nie będę spotykać się z kobietą, która kocha mojego brata!!
- Damon, ale on tu jest... - Powiedziałam łapiąc Damona za rękę i spoglądając za niego...
- Co?! - odwrócił się i zobaczył Stefana idącego w naszą stronę.- Przecież nikomu nie mówiłem gdzie cię zabieram.-Stefan podszedł bliżej Damona i mnie. - Czego chcesz bracie?
- Odwiedzić was. Pomyślałem, że Elena się stęskniła za ojcem jej dziecka.
- Że co?! - Krzyknął. - Eleno, o co tu  do diabła chodzi?!
- Stefanie odejdź! Daj nam w końcu spokój! - Zaczęłam krzyczeć.
- Nie Eleno, bo mam większe prawo do tego dziecka niż on! - Stefan zbliżył się do mnie i chciał mnie przytulić, ale go odepchnęłam.
- Nieprawda! Mylisz się! Nie masz do niego żadnego prawa! To moje dziecko. Moje i Damona, a ty zniknij w końcu z naszego życia i ... !-  Nie dokończyłam, gdyż nagle zaczęło mi się kręcić w głowie i straciłam przytomność... i zaczęła się wizja.


Wizja:
Nagle z ciemności wyłonił się pensjonat. Poszłam w kierunku drzwi. Kiedy weszłam do środka zobaczyłam w salonie siebie i Damona. Siedzieliśmy razem w salonie, obejmując się. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Damon wstał, podszedł do drzwi i je otworzył. Zobaczył w nich Stefana.
- Czego znowu chcesz?
- Zobaczyć jak się czuje matka mojego dziecka... Jak już musisz wiedzieć.- Stefan się głupio uśmiechnął, a Damon się wściekł. Sam nie jest pewny kogo w końcu jest to dziecko, ale i tak się zdenerwował.
- Cóż, czuje się świetnie, ale muszę cię zmartwić, bo to nie jest matka TWOJEGO dziecka tylko mojego!- Damon wykrzyknął, a Stefan się zaśmiał.
- Możesz tak, mówić, ale nie myśleć. Daj spokój Damonie... Obydwaj wiemy, że to jest moje dziecko i, że Elena mnie kocha.- Po tych słowach niestety Damon nie wytrzymał rzucił się na Stefana. W pewnym momencie przybiegłam ja. Wiedziałam, że coś nie gra. Wyszłam z domu by rozdzielić Damona i Stefana.
- Damonie proszę cię przestań! - krzyczałam, ale nic to nie pomagało. - Damonie!!! - Krzyczałam dalej i na szczęście Damon przestał. Widocznie przypomniał sobie co się ostatnio stało. Damon zostawił brata w spokoju, lecz niestety Stefan nie dał za wygraną. Kiedy Damon skierował się w moją stronę Stefan szybko go przewrócił wbijając mu kołek w brzuch. Kiedy miał zrobić to znowu tym razem prosto w serce, bez wahania znalazłam się przy Damonie i zasłoniłam go. Stefan nie zauważył mnie i wbił mi kołek prosto w brzuch. Damon wyciągnął z siebie drewno i zobaczył co się stało.
- Nie, Stefanie coś ty zrobił!- Damon wyciągnął mi kołek z brzucha. Ja byłam nie przytomna. Damon, wiedział co się stało, zresztą Stefan też. Właśnie Stefan zabił moje dziecko...

Rzeczywistość:

Kiedy otworzyłam oczy leżałam w łóżku. Byłam w lekkim szoku. Zdecydowanie to była najgorsza moja wizja i mam nadzieje, że się nie sprawdzi. Rozglądnęłam się po pokoju. Zobaczyłam Damona stojącego przy oknie. Znowu rozmyślał nad czymś. Byłam pewna, że rozmyśla o tym kto jest ojcem mojego dziecka...
- Damonie wszystko w porządku?
- Nie, Eleno nie jest w porządku.
- Posłuchaj wiem, że masz wątpliwości i cię rozumie. Na początku ja też je miałam, ale teraz już nie mam, bo cię kocham. Oboje cię kochamy i mam nadzieje, że w końcu ich już nie będziesz miał i pokochasz je tak jak ja.- Powiedziałam, a po policzku spłynęła mi pojedyncza łza. Damon podszedł otarł łzę z mojego policzka, po czym pocałował mnie delikatnie.
- Przepraszam Eleno. – Powiedział i przytulił mnie.
- Gdzie jest Stefan?
- Nie wiem, zmył się, ale myślę, że to nie będzie jedyna wizyta jego tutaj.
- Nie martw się poradzimy sobie.
- Wiem... Eleno znowu miałaś wizje?
- Co, znowu wypowiadałam jego imię?!
- Tak, jego i moje.
- Tak, to była kolejna wizja...
- Co widziałaś? - Zapytał spoglądając mi w oczy ja zaś nic nie mówiąc odwróciłam się. Siadłam na łóżku i zaczęłam płakać.
- Ej Eleno co się dzieje?
- Damonie, obiecaj mi, że wrócimy do Mistyc Falls dopiero jak urodzi się dziecko.
- Ale...
- Obiecaj!
- Eleno wiem, że tu jest cudownie, ale tam czeka na nas twoi przyjaciele i brat.
- To niech poczekają dłużej. Obiecaj mi to, a jeśli koniecznie chcesz wracać to jedz sam. Chociażby teraz! – Wykrzyknęłam przez łzy, nie chciałam mówić mu o co chodzi, wściekł by się... 
- Eleno nigdzie nie wracam sam, tylko z tobą i jak nie chcesz to nie wracajmy. Dobrze, ale powiedz mi o co chodzi.
- Damonie... ale... ja nie mogę.
- Eleno obiecaliśmy sobie zero tajemnic. Powiedz, proszę.
- Damonie, ale obiecaj, że się nie wściekniesz.
- Dobrze, Eleno nie wścieknę się, tylko powiedz co jest i co widziałaś w wizji.
- Damonie ja... Widziałam nas to znaczy ciebie i Stefana walczących, a jak próbowałam was rozdzielić on chcąc zabić ciebie... zabił dziecko... to było straszne....
powiedziałam przez łzy.
- Eleno...- Powiedział i przytulił mnie jeszcze mocniej.
- Dobrze zostaniemy tu do póki nie urodzi się dziecko. Będę zawsze przy tobie, obiecuje ci, że ta wizja się nie sprawdzi.
- Dziękuje, Damonie myślę, że dziecko chce mi coś przekazać. Zauważ, że mdleje kiedy jest w pobliżu Stefan. Dziecko chce mnie ostrzec...
- Ostrzec? Przed Stefanem?
- Myślę, że właśnie przed Stefanem. Nie wiem co to oznacza, ale zadzwonię do Bonnie i powiem jej by poszukała coś na ten temat.
- Dobrze.
- To co dalej robimy?
- Ty leżysz w łóżku. - Powiedział uśmiechając się do mnie.
- Co chyba żartujesz! Nie będę leżeć w łóżku.
- Będziesz, bo musisz odpoczywać.
- Już się czuje dobrze.
- Dobrze, ale i tak leżysz w łóżku.
- Damonie...
- Nie dyskutuj ze mną Eleno. - Spojrzałam na niego udając obrażoną, po czym wzięłam go za rękę i pociągnęłam do siebie tak, że upadł na łóżko.
- Dobrze, ale ty leżysz ze mną. - Powiedziałam chichocząc.
- Tak, się chcesz bawić, więc dobrze - Powiedział, objął i pocałował mnie. Ja wyrwałam się z jego objęć.
- Miałam odpoczywać, a nie męczyć się jeszcze bardziej.
- Z tym możemy zrobić wyjątek.- Powiedział i uśmiechnął się cwaniacko.
- O nie!! Nie, sam mówiłeś, że mam odpoczywać...
- Ale, nie mówiłem nic o sobie. - Odparł, po czym zrezygnowany zaczął wstawać z łóżka...
- Oj no chodź już tu! - Powiedziałam i przyciągnęłam go do siebie całując go.
Damon usiadł na łóżku i zamienił mój pocałunek w jeszcze bardziej namiętny. Kiedy się od siebie oderwaliśmy położyłam się i pociągnęłam go za sobą.
- Chodź do mnie, kochanie. - Powiedziałam, Damon położył się przy mnie całując mnie. Następnie objęłam go i oparłam głowę na jego torsie, po czym przysnęłam w jego ramionach.
Od godziny spokojnie spałam w ramionach Damona, a on mnie obserwował. Nagle zaczęła się następna wizja.Zaczęłam się kręcić.
- Niee, Stefan!!! Niee, Damon, tygrysie słyszysz mnie?! Błagam nierób mi tego!! Nie odchodź!! Nie zostawiaj mnie i Sary samych!
Nagle zaczęłam mówić głosem małej dziewczynki.
 - Tato zostań! Musisz nas chronić, a mama cię potrzebuje! - Mówiłam przez łzy. To w ogóle nie miało żadnego, sensu, więc Damon mnie obudził...
- Eleno wstawaj, słyszysz mnie. Eleno to tylko wizja!! - Nagle otworzyłam oczy. od razu zalałam się płaczem.
- Damon? [...] - Powiedziałam cicho. Byłam w szoku i cała zrozpaczona.
- Jestem tu kochanie. Tutaj przy tobie co się stało?
- Och, Damon. - Powiedziałam i od razu wtuliłam się w Damona. Nie chciałam mnie puścić. Bałam się, że pójdzie i mnie zostawi...
- Eleno co się stało? Co było w tej wizji?
- Widziałam... jak... odchodziłeś... Opuściłeś mnie i naszą córkę... - Powiedziałam ledwo przez łzy.
- Eleno nie martw się jestem tu przy tobie. Nigdy cię nie opuszczę. Nie zrobiłbym ci takiej krzywdy i jak mówisz naszej córeczce. Nie mogę bez ciebie żyć, a ta wizja się nie spełni.
- Damonie obiecaj proszę! Obiecaj, że mnie nie opuścisz... Mnie i naszego dziecka.
- Obiecuje Eleno. - Powiedział i pocałował mnie lekko w czoło.- Już wszystko dobrze kochanie. Jestem tu przy tobie i nie odejdę. Kocham cię. - powiedział, a ja powoli uspokajałam łzy i lekko się uśmiechnęłam do Damona.
-Ja ciebie też kocham, Damonie.Ale mówiąc na myśli odejście ja miałam na myśli śmierć, twoją śmierć. Widziałam jak Stefan cię zabija. A ja nie zdołałam cie uratować. Mimo to, że wiedziałam, że to się wydarzy. Boje się Damonie!
 - Nie bój się Eleno. Jestem tu.
- Nie Damonie! Ja boje się ciebie stracić...
- Nie dam się tak łatwo. Eleno nie bój się, bo nie stracisz mnie.
- A jeśli? Damonie ja nie wiem co zrobię bez ciebie. Jesteś moim życiem uzależniłam się od ciebie. Dlatego stałam się wampirem, bo nie chce cię stracić. Nie wiem co pocznę bez ciebie.Powiedziałam i się rozpłakałam.
- Eleno...Chyba znalazłem jedyny sposób, by tego wszystkiego uniknąć .
- Co masz na myśli?!
- Muszę zabić Stefana... Nim on zabije nasze dziecko i mnie...
- Nie! Nie możesz to przecież twój brat! Damonie, nie pozwolę ci na to musimy wymyślić coś innego!!
- Ale Eleno, to jest jedyny sposób jeśli go zabijemy będziemy mieć wreszcie spokój i będziemy mogli w końcu żyć beż żadnych obaw. Może i to jest mój brat, ale nie poznaje go. Dawny Stefan nigdy by czegoś takiego nie zrobił. On już odszedł na zawsze... Klaus zniszczył w nim wszystko.
 - Ale mimo wszystko to twój brat potrafił byś to zrobić.
- Nie wiem, chyba tak.
- A gdybym to była ja, też byś mnie zabił ? - Powiedziałam odskakując od niego.
- Eleno ty to co innego, nie byłabyś zdolna do takich rzeczy, kocham cie i nie potrafiłbym cie skrzywdzić a co dopiero zranić
- A Stefana nie kochasz?
- Eleno, kocham go na swój pokręcony sposób. W końcu to mój brat, ale od momentu kiedy cie zabił i sprawił, iż nie miałem wyjścia i musiałem cie przemienić... w tamtej chwili on dla mnie umarł! Ja nie mam już brata...
- Co!? Damonie jak możesz tak mówić? Przecież to twój brat i zawsze nim będzie. Może to dobrze, że musiałeś mnie przemienić, bo wątpię byś przemienił mnie bez potrzeby. Dlatego jestem mu wdzięczna za to co wtedy zrobił...
- Co!? Eleno, czy ty się słyszysz?!
- Tak, Damonie słyszę się i wiem co mowie.
- A może tak, go bronisz z innego powodu? Może nadal go kochasz!?
- Co?! Jak możesz?! Kiedy w końcu uwierzysz w moja miłość? Jak mam ci ją udowodnić?
- Wiesz, co? Eleno, jak tak bardzo ci go brakuje to leć do niego! Droga wolna. Widać podobały ci się te siniaki których ci narobił. Co tu jeszcze robisz?! No leć to może zafunduje ci nowe. – Po tych słowach nie wytrzymałam i ze łzami w oczach podeszłam i spoliczkowałam Damona. Po czym wybiegłam z domku i ruszyłam w stronę plaży.
Gdy wybiegłam Damon nie pobiegł za mną. Stałam tam na plaży i płacząc tam mówiłam do siebie „Cholerny idiota! Ile ja mam jeszcze mu udowadniać, że to jego kocham i tylko jego.” Nagle koło mnie zjawił się Stefan. Byłam trochę przerażona. Może i jestem wampirem, ale on ma przewagę wiekową. O wiele bardziej bezpieczniej czułabym się gdyby był tu ze mną Damon. Starałam się nie okazywać tego ze jestem przerażona.
- Widzę ze mój brat cie skrzywdził. Uwierz mi teraz tak będzie codziennie.
- Nie mieszaj się do tego Stefanie. To nie twoja sprawa, tylko moja i Damona. Zostaw nas w spokoju. Cały czas mieszasz mi w życiu, odpuść!
- Eleno, ty mnie już nie interesujesz...
- Wiec, czego chcesz?
- Ojciec musi interesować się swoim dzieckiem, nieprawdaż? Po za tym jak już się urodzi wujek Klaus zechce je poznać... - Powiedział szyderczo się uśmiechając.
- Po pierwsze Stefanie, to nie jest twoje dziecko tylko moje i Damona. A po drugie Klaus go nie pozna.
- Oj Eleno, ile ty jeszcze chcesz go okłamywać? Obydwoje wiemy, że to dziecko jest moje dziecko. Damon to jakoś przyjmie. Najwyżej cię zostawi.
- Nie okłamuje go. Zawsze byłam z nim szczera, a jeśli mnie zostawi to nie będę go zatrzymywać. Skoro mi nie ufa to niech idzie, droga wolna. Chętna by go pocieszyć od razu się znajdzie. A zresztą obydwaj idźcie do diabla! - wykrzyknęłam i zniknęłam. Stefan zaś stał osłupiały. Chyba nie spodziewał się takich słow po mnie.Poszłam na drugą stronę plaży. Zobaczyłam, że Damon idzie do mnie...
- Eleno!
- Damonie, daj mi spokój!
- Nie Eleno, chce cię przeprosić. Wiem, że mnie kochasz i ja ciebie też kocham. Byłem zdenerwowany. Boję się... Boję się, że cie stracę. Boję się, że stracę nasze dziecko. - Powiedział i usiadłem kolo mnie. Wziął moją twarz w dłonie i zmusił bym spojrzała na niego. Byłam cała zalana łzami.
- Tak bardzo cię przepraszam kochanie! Nie wiem, jak mogłem tak powiedzieć... Uwierz mi, że  dobrze wiem, że mnie kochasz. 
- Nie kłam Damonie... Gdybyś wiedział, Nie musiałabym bym ci udowadniać... Tego co dzień. Damonie, nie jestem ślepą idiotka. Widzę co się dzieje. Może obydwoje się pomyliliśmy. Może nasz związek nie ma sensu, (?) jeśli będę musiała przez wieczność udowadniać ci to, że cie kocham, to żałuję, że się zgodziłam wyjść za ciebie.- Powiedziałam po czym wstałam i się odwróciłam chcąc odejść.
- Eleno... Proszę... Kocham cię i naprawdę wiem, że ty mnie kochasz. Już wiele razy mi to udowodniłaś, narażając na to swoje życie. Wiem, że mnie kochasz ... Eleno, proszę cię, nie chce cię stracić, nie chce by nasz związek się rozpadł, przez to wszystko... Kocham cię Eleno i wiem, że ty mnie kochasz więc, proszę nie odchodź... - Powiedział zatrzymując mnie.
- Ja jestem pewna twojej miłości, ale ty nie jesteś pewien mojej. Widzę to i owszem narażałam swoje życie by ci to udowodnić. ale nawet to nie wystarczyło, prawda? Nie rozumie tylko czemu poprosiłeś mnie o rękę, skoro wątpisz... A jeśli jesteś pewien to mi to udowodnij. Pokaż, że nie masz wątpliwości.
- Kochanie posłuchaj przepraszam za to co mówiłem... bylem zdenerwowany z czasem zobaczysz, że nie mam wątpliwości. Kocham cie i nie pozwolę byś odeszła... Byście obydwie odeszły. -Powiedział kładąc jedna rękę na moim policzku i ocierając mi łzy. Drugą zaś położył na mój brzuch, po czym się uśmiechnął. - Jeszcze jedno, przysięgałem ci coś na ołtarzu moja królowo...
Lekko się uśmiechnęłam do Damona, przytuliłem mnie, a ja  mocno się w niego wtuliłam.
- Tak bardzo cię kocham moja królowo.
- Ja ciebie też kocham tygrysie.
- Wracajmy do domku robi się chłodno.- Kiedy wróciliśmy do domku siedzieliśmy jeszcze trochę przy kominku rozmawiając. Po chwili zasnęłam wtulona w Damona. Po kilku godzinach obudziłam się w zupełnie innym miejscu. Nawet nie poczułam kiedy Damon przeniósł mnie do sypialni, lecz byłam tam teraz sama. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że nie ma go przy mnie, lecz drzwi na taras były otwarte. Kiedy do nich podeszłam zobaczyłam go stojącego i rozmyślającego.Pewnie myślał o wczorajszej kutni. Zaszłam go od tylu i przytuliłam.
 - Hej, tygrysie... Co jest?
- Nic takiego królowo
- Przecież widzę... Przepraszam jeśli chodzi o wczoraj.
- Widziałem, że będziemy musieli przeżyć takie kłótnie, ale wiem, że je przetrwamy. Wiem, że może być ciężko, ale razem to przezwyciężymy.
- Wiem Damonie, przetrwamy i to dzięki naszej miłości.
Powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. On odwzajemnił uśmiech.
-Damonie coś cie jeszcze dręczy? Powiedz proszę! - Powiedziałam, położyłam dłonie na jego policzkach i spojrzała głęboko w jego oczy.
- Nic Eleno... tylko... to co powiedziałaś na plaży to, że może się pomyliliśmy... - Powiedział i spuścił wzrok.
- Damonie... Byłam zła na ciebie. Wcale tak nie myślę. Byłam zdenerwowana tak samo jak ty. Wcale nie żałuję wręcz przeciwnie. Cieszę się, że spędzę wieczność z kimś taki jak ty.Kocham cię - Powiedziałam całując go w usta.- Nie masz się o co martwić.
- Wiem Eleno, ufam ci. Po prostu nie mogę uwierzyć w to wszystko. Boje się, że to, iż jesteśmy razem to sen z którego zaraz się obudzę i to wszystko zniknie. Nie chce cie stracić.
- I nie stracisz mnie tygrysie. Zawsze będę przy tobie i to nie jest sen to rzeczywistość.Gdyby to był sen oznaczało by to, że ja też śnie i śnimy o tym samym. - Powiedziałam uśmiechając się do niego i całując go...
Damon zamienił mój pocałunek w bardzo namiętny. Zaczęłam się wycofywać do sypialni. Nie odrywając się od niego. Mimo, iż jest na wieczność cały mój, ja pragnęłam go co raz mocniej. Nigdy nie kochałam jeszcze tak mocno kogoś jak jego. Z czasem się o tym przekona. Kiedy on ściągał mi bluzkę ja zaczynałam mu rozpinać koszule. Po kilku chwilach nasze ubrania były w różnych częściach pokoju...


środa, 17 lipca 2013

Rozdział 3

Weszliśmy do domu i skierowaliśmy się do naszej sypialni, by się przebrać i móc pojechać w naszą podróż poślubną.
- Tygrysie, to powiesz mi w końcu gdzie mnie zabierasz?
- Nie, to niespodzianka! – Powiedział i mnie pocałował
- Ale...- Zaczęłam lecz nie dokończyłam gdyż Damon zamknął mi usta i ponownie mnie całując - Dobra, dobra... - Powiedziałam odpychając go. - To zostawmy na noc, a teraz gadaj gdzie mnie zabierasz.- Zagroziłam i obnażywszy kły.On zaś tylko się zaśmiał.
- Dopiero za mnie wyszłaś i już mi grozisz? Co z ciebie za żona?
- Taka, która potrafi nieźle się wkurzyć, a teraz to nawet podwójnie. - Powiedziałam uśmiechając się i zerkając na swój brzuch...
- Oj księżniczko, nie denerwuj się tak, wiem, że masz te swoje humorki ale nie chce ci psuć niespodzianki.
- Damonie wiesz, że nie przepadam za niespodziankami​.
- Ale ta ci się spodoba.Trochę cierpliwości. - Powiedział i zbliżył się do mnie, ja za to uciekłam do łazienki, by się przebrać.
Kiedy już się przebraliśmy, wzięliśmy walizki.Potem pożegnaliśmy się z gośćmi. Wsiedliśmy do samochodu Damona i ruszyliśmy. Kiedy zajechaliśmy na lotnisko oddaliśmy bagaże i weszliśmy do samolotu. Lecieliśmy 8 godzin. Podczas lotu zasnęłam na ramieniu Damona. Gdy się obudziłam już lądowaliśmy. Nagle przez głośnik od pilota 
usłyszałam „Witamy na Hawajach”. Spojrzałam zdziwiona na Damona.
- Hawaje, serio?
- Tak, nie podoba ci się niespodzianka? -Nie odpowiedziałam, tylko go namiętnie pocałowałam...- Uznaje to za odpowiedź.- Powiedział uśmiechając się do mnie, ja tylko odwzajemniłam uśmiech. Wyszliśmy z samolotu. Damon wziął nasze walizki. Już się kierowałam do hotelu, ale Damon mnie zatrzymał.
- Gdzie się wybierasz księżniczko, nie będziemy mieszkać w hotelu, chodź za mną. -  Z
dziwioną miną poszłam za nim. Po 10 minutach dotarliśmy do małego domku letniskowego.
- Wow Damonie, jak tu pięknie!
- Wiedziałem, że ci się spodoba. – Powiedział uśmiechając się, a ja odwzajemniwszy jego uśmiech, ruszyłam w stronę wejścia – Eleno zaczekaj!- Krzyknął za mną.
- Co się stało? - powiedziałam odwracając się do niego.
- A co z tradycja ? -  Zapytał, a ja nim zorientowałam się o co mu chodzi już byłam przenoszona przez próg.
- Aaa! Co ty wyprawiasz ?! - krzyczałam, machając nogami i śmiejąc się 
- Jak to co, przenoszę swoją żonę przez próg. Tradycji musi stać się zadość. – Gdy byliśmy już w środku postawił mnie pocałować, po czym poszedł po bagaże.- Rozejrzyj się. Ja zaniosę walizki do sypialni .- Porozglądałam się po domku, a potem wyszłam na taras. Okazało się, że domek stał niedaleko pięknej plaży. Chwile stałam podziwiając widok, kiedy nagle poczułam jak Damon obejmuje mnie w pasie i szepcze do ucha.
-  Podoba się pani Salvatore?
-  Tak panie Salvatore, jest pięknie...- Powiedziałam po czym obróciłam się do niego i pocałowałam go. Damon zamienił go w bardziej namiętny i czuły, 
po chwili Damon przeniósł się na moją szyje. Od kiedy stałam się wampirem, nie musiał już b delikatny.Jego pocałunki były jeszcze bardziej szaleńcze niż przedtem. Nie musiał się też bać, że nie wytrzyma i ugryzie mnie. Kiedy on pieścił moją szyje ja zaczęłam mu rozpinać jego koszule. Nie przerywając pieszczot wycofaliśmy się do sypialni.
Nawet nie wiedziałam kiedy już leżeliśmy na łóżku i kochaliśmy się jak nigdy przedtem. Już robiłam to z Damonem nie jeden raz, ale nie tak. Zawsze był bardziej delikatny. Uważał by nie zrobić mi krzywdy. To było zupełnie co innego.
- Rany, ale ja będę rozpieszczana.
- Nawet nie wiesz jak bardzo królowo.
Po wszystkim przysnęłam w ramionach Damona. Kiedy się obudziłam nie było go przy mnie...
Wstałam i założyłam jego koszule, która była położona na fotelu. Zeszłam na dół poszukać Damona, lecz go tam nie było. Zaczęłam się martwić i zastanawiać gdzie by mógł pójść...
- Damon?! - Zawołał​am, gdy nagle zobaczyłam jak wchodzi do domku. - Boże Damon, gdzieś ty był?!
- A co stęskniłaś się? - Zapytał cwaniacko się uśmiechając.
- No jasne i to jak... - Powiedziałam szeroko się uśmiechając.On tylko dał mi całusa. Kiedy się ode mnie oderwał, kazał iść mi na górę i się przebrać wręczając mi duże białe pudełko.
- Idź się przebrać, zabieram cię na kolacje.
Poszłam szybko na górę do naszej sypialni, otworzyłam pudełko a w nim zobaczyłam piękną, miętową, letnią sukienkę.
Przebrałam się w sukienkę i zeszłam na dół gdzie czekał na mnie Damon. 
- Wyglądasz niesamowicie - Powiedział, podszedł do mnie i lekko pocałował w usta.
- Dziękuje, to gdzie mnie zabierasz?
- Zobaczysz.
Szliśmy po płaży trzymając się za ręce. Nagle usłyszałam rozmowę dwóch dziewczyn.
- Wow, cholera jaki przystojniak.
- Tak, tylko zajęty!
- No i co z tego! Zakład, że dziś wieczór wyląduje u mnie?
- Dobra zobaczymy, stawiam 500zł, że ci się nie uda.
- Stoi ! 
Nagle się roześmiałam. Damon spojrzał się na mnie z zdziwieniem.
- Co się stało? - Zapytał, ja zaś przystanęłam i popatrzałam na ukochanego.
- Często tak się o ciebie zakładają?
- A tak! Musisz się przyzwyczaić, ale i tak jestem tylko twój.
- Wiem, inaczej byś już był martwy! 
 - Nie wydaje mi się...
- Chcesz się przekonać?! - Powiedziałam, a on się zaśmiał.
- Oj, Eleno uważaj... Może nie będziemy ryzykować, ok?
- Może lepiej nie. - uśmiechnęłam się do niego, a on mnie namiętnie pocałował. Poszliśmy dalej trzymając się za ręce. Weszliśmy do pewnej cudownej restauracji przy plaży.
- Wow, jak tu pięknie!  – Powiedziałam uśmiechając się do Damona, on zaś tylko odwzajemnił uśmiech po czym usiedliśmy do jednego ze stolików i zamówiliśmy coś do picia. Damon wziął sobie jakiegoś drinka a mi sok, chciałam martinni, ale mi nie pozwolił, bo teraz przecież mi nie wolno. Ja się tylko uśmiechnęłam, następnie po kolacji Damon zaprosił mnie do tańca. Kiedy usiedliśmy z powrotem do stolika chwile rozmawialiśmy, a na scenie grał zespół. Nagle Damon spojrzał w ich stronę i nad czymś się zastanawiał.Nie wiedziałam o co chodzi.
- Damon co jest grane? -  zapytałam on zaś tylko westchnął.
- Ok, najwyżej się uśmiejesz.
- O czym ty mówisz?
- Mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę.
- Co znowu?
- Zobaczysz.
- Powiedz!
- Powiem tylko tyle, że jeszcze wszystkiego o mnie nie wiesz. Tego ci nie pokazałem, a poza tym nawet mój własny brat o tym nie wie.
- Damonie o czym ty mówisz? – Zapytałam, lecz on tylko się uśmiechną wziął mnie za rękę. Ucałował moją dłoń po czym znikł. Nagle muzyka ucichła, a ja nie wiedziałam co się dzieje. Gdy spojrzałam w stronę scen, ujrzałam tam Damona siadającego przy mikrofonie z gitarą.
- Witam chciałem zagrać coś dla mojej żony. – Na te słowa wszyscy westchnęli, myśląc pewnie „Znowu jakiś idiota wpakował się na scenę”, lecz on nie zwrócił na to uwagi. Tylko powiedział – Eleno to dla ciebie!- I zaczął grać i śpiewać,
Wszyscy byli w szoku, a przede wszystkim ja.Miał cudowny głos. Na sali dało się usłyszeć westchnienia innych dziewczyn, które mi zazdrościły. Podeszłam bliżej sceny i uśmiechnęłam się szeroko do mojego męża on, zaś spojrzał na mnie. W jego oczach zobaczyłam dużo miłości.Wiedziałam, że jestem tą jedyną. Kiedy skończył śpiewać wyciągnął mnie na scenę
- Kocham cię, Eleno!
- Ja ciebie też. - Odpowiedziałam, a on mnie pocałował.Wszyscy w restauracji westchnęli. Kiedy już od siebie się oderwaliśmy, zeszliśmy z sceny i wróciliśmy do stolika. Zjedliśmy jeszcze deser i rozmawialiśmy jeszcze przez godzinę.
- Zaraz wracam. - powiedziałam wstając
- Chyba nie zamierzasz uciec?
- Oczywiście, że nie - pocałowałam go w policzek i odeszłam.

[Damon]

Kiedy Elena odeszła, szybko dosiadła się jedna dziewczyna i od razu zaczęła ze mną flirtować.
- Cześć jestem Jessica a ty jak masz na imię?
- Zajęty jetem. - Odpowiedziałem pokazując obrączkę na palcu."Chociaż swoją drogą jest całkiem ładniutka, ciekawe jak smakuje! (?)" Pomyślałem, po czym skarciłem się w myślach "stop! o czym ja myślę właśnie się ożeniłem"...
- Mi to nie przeszkadza. - Powiedziała szeroko się uśmiechając.
- Ale mi tak.
- Oj, no weź jeden mały numerek nikomu jeszcze nie zaszkodził!
- Zmiataj stąd mała, nim moja żona cię jeszcze nie widziała, bo naprawdę czasem jest strasznie zazdrosna. A i sorki mała, ale przegrałaś zakład, idź zapłacić swojej koleżaneczce.
- Nie wierzę, że taki przystojniak... -​ Nie dokończyła, gdyż właśnie w tej chwili Elena wróciła.
- Odejdź z stąd, bo jak widzisz on jest już zajęty. A no i zapłać swojej koleżaneczce. - Powiedziała hipnotyzując.
Dziewczyna odeszła, a Elena pocałowała mnie.
- Ach zostawić cię tylko na moment... Pamiętaj, że jesteś mój i z nikim nie mam zamiaru się tobą dzielić!!!
- Wiem i ja tobą też, a tak pro po słodko wyglądasz jak jesteś zazdrosna.
- Czy to był komplement?!
- Tak.
- Wiec, dziękuje. A teraz chodź zatańczymy.
- Wole posiedzieć.
- Jak chcesz, ja idę.


[Elena:]

Zaczęłam tańczyć.Po tej piosence pościli coś wolniejszego, wiec zaczęłam schodzić z parkietu, kiedy do tańca poprosił mnie jakiś przystojny mężczyzna, zgodziłam się. Pomyślałam sobie „Niech teraz Damon będzie trochę zazdrosny” i się uśmiechnęłam...

[Damon:]

Siedziałem przy stole i wypatrywałem Elenę. Pomyślałem, że jeśli puścili wolną piosenkę Elena zaraz wróci, ale jednak nigdzie jej nie było widać. Zacząłem ją wypatrywać na parkiecie. W pewnym momencie zobaczyłem ją tańczącą z jakimś kolesiem. Od razu podszedłem do nich.
- Odbijamy. - Powiedziałem grzecznie.

[Elena:]

- Spadaj koleś, ona jest moja, znajdź sobie inną laskę. - Powiedział po czym koleś klepną mnie w pośladki.Spojrzałam na Damona, który po tych słowach i po tym co zobaczył wściekł się i uderzył pięścią tego faceta, tak, że upadł na parkiet.
- Damon! - Krzyknęłam.
- Uważaj na słowa, ta laska to moja żona i łapy precz, bo cię zabije! - Wykrzyknął do faceta wszyscy skierowali na nas swój wzrok, lecz on na to nie zwrócił uwagi. Złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Kiedy wyszliśmy wyrwałam się Damonowi.
- Damon, jak mogłeś go uderzyć?!
- Podrywał cię, dlaczego w ogóle się zgodziłaś z nim zatańczyć?!
- Chciałam się z tobą trochę podroczyć, żebyś teraz to ty był zazdrosny.
- No to się podroczyłaś. - Powiedział, był na mnie wściekły..
- Dobrze, wiec następnym razem jak jakaś dziewczyna będzie z tobą flirtować to też ją spiorę, co ty na to? Myślisz że jestem ślepa i nie widziałam jak patrzyłeś na tą dziwkę co z tobą flirtowała? Pożerałeś ją wzrokiem.
- Eleno dla mnie liczysz się tylko ty. Chociaż chętnie zobaczę jak dajesz jej wycisk. - Powiedział a następnie się roześmiał, po czym mnie pocałował.
- A teraz wracajmy już do domu jestem zmęczona.
- Dobrze chodź. - Wróciliśmy do domku trzymając się za rękę.

Rozdział 2

Podczas przyjęcia zauważyłam Stefana, który podszedł do mikrofonu i zaczął swoją przemowę:
- Witam wszystkich, jestem bratem pana młodego.Wpadłem, bo chciałem złożyć ci gratulacje braciszku, że dało ci się. Ukradłeś mi to co wydawało się być mi kiedyś najcenniejsze, a teraz jest niczym.Gratulacje dla młodej pary, oby żyło wam się jak w piekle. Idźcie do diabła!! Wszystkiego najgorszego...
Usłyszawszy to wybiegłam z przyjęcia i weszłam do domu. Damon podszedł szybko do brata, który zszedł już ze sceny. 
- Musiałeś zepsuć jej najpiękniejszy dzień w jej życiu?! Niepoważny jesteś?!
- Proszę cię, to niby jej najpiękniejszy dzień w życiu? Ślub z tobą? To mnie kocha!
- Stefanie wiem, że jesteś zazdrosny ale pogódź się wreszcie z tym, że ze mną jest naprawdę szczęśliwa.Daj jej spokój, bo już za dużo zrobiłeś. - Pwiedział ze złością i pobiegł poszukać mnie . Znalazł mnie w naszej sypialni.
- Eleno...- Podszedł do mnie i usiadł koło mnie.- Eleno nie płacz...
- Zostaw mnie Damonie!!
- Ale Eleno...
- Proszę cię, zaraz zejdę. Daj mi chwilę.
-Nie Eleno, nie zostawię cię.Posłuchaj jest po prostu zazdrosny o Ciebie.Jesteś śliczna.
- Wiedziałam, że tak będzie, Damonie. Proszę zawołaj Caroline i Bonnie, a sam idź do gości.Obiecuje, że zaraz przyjdę, no chyba, że sam chcesz poprawić mi makijaż. - 

 Lekko się uśmiechnęłam do Damona.
- No dobrze.Tylko wróć szybko, bo jeszcze nie wszyscy powiedzieli swoje przemowy.
- Dobrze - uśmiechnęłam się znowu do niego, a on mnie pocałował lekko w czoło. Wyszedł poszukać "Blondi" i "Wiedźmy". Znalazł je na weselu. Rozmawiały z Evy.Evy jest dziewczyną Ricka.
- Elena potrzebuje waszej pomocy przy makijażu.
- O nie nasze dzieło!! Bonnie idziemy!! Evy idziesz z nami ?

- Mogę iść.
Po chwili Caroline, Evy i Bonnie zjawiły się w naszej sypialni. Kiedy weszły ja stałam przy oknie.
- Ej, Elena co jest? Rany coś ty zrobiła (?), cały makijaż... teraz trzeba to zmyć i od nowa. Bonnie podaj mleczko do demakijażu.- 
Caroline spojrzała na stojącą w drzwiach Evy.
Kiedy dziewczyny poprawiły mi makijaż, wzięłam głęboki oddech.Potem wróciłam na przyjęcie.

-Elena, dobrze się czujesz?-Evy podeszła do mnie.
-Tak. Rick cię szuka.
- Okej.-Rick podszedł do nas.
- Hej Elena... Cześć kochanie.-Podszedł bliżej Evy i ją pocałował.-Zatańcz ze mną Evy.
- Spoko. Sorry, Elena, ale ja idę z Rickiem potańczyć.
- Nic się nie stało.
Gdy poszli zobaczyłam, że Stefan nadal tam jest.A dodatkowo Klaus i Katrina.
Stałam jak wryta.Co by tu robiła Katherine? A co gorsza Klaus? Damon od razu podszedł do mnie.
- Co tu robi Klaus? - Zapytałam przerażona.
- Nie wiem, ale obawiam się, że może to się nie skończyć dobrze.
- A Katherina?
- Co?? Katherina tu jest?
- Nie zauważyłeś jej? Stoi tam. - Wskazałam dyskretnie na nią palcem.
- No świetnie!! Nigdzie się nie ruszasz bez ze mnie!
- Damon, nie zaatakują kiedy jest tu tyle ludzi.Daj spokój.
- Nie Eleno, nie kłóć się ze mną w ten dzień, dobrze? - Powiedział i uśmiechnął się do mnie
- Dobrze - odwzajemniłam uśmiech, a Damon mnie delikatnie pocałował.
- A teraz chodź. Ktoś chce powiedzieć swoje przemówienie. - Powiedział i wyciągnął rękę.
- Dobrze. - Powiedziałam i poszłam z nim na nasze miejsce.- Gdzie jest Jery?
- Poczekaj. - Powiedział.Ja zaś spojrzałam na niego pytająco.
- Spójrz. - Dopowiedział po chwili, wskazał na scenę, stał tam Jeremy. Podszedł do mikrofonu.
- Witam wszystkich! Jestem bratem panny młodej i chciałem powiedzieć kilka słów do pary młodej. Chce wam powiedzieć, że życzę wam szczęścia, żebyście byli tak samo szczęśliwi tak jak nasi rodzice, Eleno. Chciałem wam też pogratulować, że pomimo tych wszystkich przeżyć wspólnych wy teraz jesteście razem, musi to być prawdziwa miłość jeżeli wytrwaliście to wszystko. Ale Damon pamiętaj, że jak ją skrzywdzisz jesteś martwy, osobiście o to zadbam - Kiedy to usłyszałam zaśmiałam się i spojrzałam na Damona, który także się śmiał.-
Jeszcze raz życzę wam szczęścia na nowej drodze życia! - Zakończył swoją przemowę i zszedł z sceny. Po nim wygłaszali swoje przemowy różne osoby.Były one bardzo miłe. Kiedy już wszyscy już skończyli wygłaszać swoje mowy, postanowiliśmy z Damonem przejść się trochę po ogrodzie. Jak szliśmy cały czas ktoś do nas podchodził i nam gratulował.W pewnym momencie podeszła do nas Katherina.
- No, no Eleno! Ile zmiany w tobie, jesteś wampirem, poślubiłaś Damona.Jak się dowiedziałam, że jesteście razem to myślałam, że jesteś taka sama jak ja i z Damonem się tylko zabawiasz.
- Ale myliłaś się, bo kocham Damona.
- I nic już nie czujesz do Stefana?
- Dobrze Katherino, przyjęliśmy twoje gratulacje, a teraz możesz już iść?! - Powiedział Damon
- Wow niegrzecznie tak wypraszać gości, a poza tym Elena nie odpowiedziała na moje pytanie.Nie jesteś ciekaw odpowiedzi, Damonie?
- Nie, nic już do niego nie czuje!! Nie chce go w swoim życiu!! - Wykrzyczałam. Chciałam by on też to usłyszał...
Po chwili usłyszeliśmy jak ktoś mówi do mikrofonu.
- A teraz czas na taniec pary młodej. - Wróciliśmy na przyjecie by zatańczyć.Zagrano nam piosenkę Jessici Folcker – I Do.

Ustawiliśmy się na środku parkietu.Kiedy zaczęła się piosenka, zbliżyliśmy się do siebie i zaczęliśmy tańczyć. Damon bardzo dobrze tańczył...Przez cały czas patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, uśmiechałam się przez cały czas. Na pewno tego tańca nie zapomnę. W tej chwili nic więcej się dla nas nie liczyło.Tylko on i ja. Znikły wszystkie troski, problemy i przeciwności losu które na nas czekają, czułam się niesamowicie w jego ramionach, a cały świat był tylko nasz, a my jedynymi, którzy go zamieszkują.Byłam szczęśliwa i właśnie w tej chwili zdałam sobie sprawę, że już jestem pewna, iż słusznie postąpiłam wychodząc za niego i decyzja jaką podjęłam w pewnym stopniu ocaliła mnie od popełnienia największego błędu.A ten błąd miał na imię Stefan. Wiedziałam, że to ten jedyny.Kochałam go, a on kochał mnie.Było mi tak dobrze w jego ramionach. Chciałam by ten taniec nigdy się nie kończył ,ale niestety tradycyjnie musieliśmy zmienić parę. Niechętnie odsunęliśmy się od siebie, spojrzałam na niego ostatni raz, a już mnie porwał ktoś do tańca, zobaczyłam, że to Stefan i nie ucieszyłam się na jego widok. Spojrzałam na Damona, który zaczynał tańczyć z Caroline.Widziałam jak Damon zaczyna szukać mnie by zobaczyć w kogo ręce trafiłam.W końcu mnie znalazł.Zobaczył, że tańczę z Stefanem i nie był tym zachwycony. Widziałam w jego oczach strach.Spojrzałam na niego i pokazałam mu by się nie martwił, że sobie poradzę. Nie był co do tego przekonany, ale nie miał wyjścia.Nie mógł przestać tańczyć. Nagle Stefan odezwał się do mnie.
- No Eleno, nie myślałem, że naprawdę weźmiesz ten ślub z Damonem.Dalej w to nie mogę uwierzyć.Jak możesz być taka naiwna, żeby uwierzyć mojemu bratu.Myślisz, że on cię naprawdę kocha?!
- Ja tak nie myślę.Ja to wiem, on kocha mnie, a ja go. - Spojrzałam za Stefana, a Stefan się zaśmiał. - Stefanie wiesz, co nie żałuje tego, że wyszłam za Damona, dziś przekonałam się, że to on jest tym jedynym i to z nim będę... Zresztą wiedz tylko, że to ty byłeś pomyłką i powinnam ci podziękować, gdyby nie twoje ostatnie czyny dzisiejszy dzień by nie istniał, a ja nadal żyłabym nieświadoma swoich uczuć.- Stefan ponownie się zaśmiał. 
- Oj Eleno, ale ty jesteś naiwna, myślisz, że będziesz z nim szczęśliwa.Że stworzysz z nim piękną rodzinkę? Wcale się nie zdziwię jak cię zdradzi po pierwszej kłótni.
- Jakbyś chciał wiedzieć Stefanie, jesteśmy szczęśliwi i będziemy piękną rodziną nawet nie wiesz, jak piękną i kochającą się rodziną.Jestem w ciąży i to z Damonem.- Powiedziałam, on był w szoku kiedy usłyszał, że jestem w ciąży.Już miał coś mówić lecz znów nastąpiła zmiana pary. Zdziwiłam się gdyż tym razem wpadłam w ramiona Klausa
- A ty czego tu chcesz, Klausie?!
- Nie martw się Eleno, nie zepsuje wam ślubu chciałem pogratulować i życzyć szczęście na nowej drodze życie oraz zobaczyć co u ciebie i ciekawych rzeczy się dowiaduje.- Zanim zdążyłam coś powiedzieć nastąpiła zmiana pary.
Tym razem trafiłam w ramiona Damona, ponownie się uśmiechnęłam i zaczęliśmy tańczyć. 
- Widziałem, jakich partnerów, miałaś nie mogłem pozwolić byś znów trafiła do jakichś nie dobrych rąk.- Powiedział i uśmiechnął się do mnie- A właśnie czego chciał Klaus?
- Nie chce nam zniszczyć ślubu, a zobaczyć co tam u mnie i nam pogratulować.
- A czemu powiedziałaś Stefanowi, że jesteś w ciąży?
- Słyszałeś?
- Tak.
- Może dlatego, że nie chce już dłużej ukrywać tego co jest mi tak drogie, chciałam by wiedział o dziecku i o tym, że jestem pewna twoich uczuć do mnie. - Kiedy Damon usłyszał ode mnie te słowa uśmiechnął się tak jak lubiłam -Bo chyba mogę być ich pewna, prawda?
- Tak moja królowo, możesz być pewna, że kocham cię nad życie. - Kiedy to usłyszałam spojrzałam mu głęboko.
- Razem na wieczność. - Gdy to powiedziałm, skończyła się piosenka.Wtedy Damon zbliżył się do mnie i pocałował mnie namiętnie. Kiedy już się od siebie oderwaliśmy szepnął mi do ucha.
- Kocham cię, teraz jesteś moją królową.
- Tak, jestem i będę.- Odparłam szeroko się uśmiechając.Byłam naprawdę szczęśliwa.Już nie obchodziło mnie nic, ani Klaus, ani Katrin, ani nawet Stefan.Ten dzień należał tylko do nas i nikt nie miał prawa go nam psuć. 
Nagle podeszła do nas Caroline.
- Eleno, Damonie, nie będziemy czekać na was wieczność.
- O czym ty mówisz Caroline? - Powiedziałam dziwiąc się.
- Tort, no chodźcie. - Powiedziała, biorąc nas za ręce i ciągnąć w kierunku zebranych ludzi. Razem z Damonem zaczęliśmy się śmiać gdy tylko ujrzeliśmy tort. Był przezabawny składał się z trzech części a na jednej z nich  stałam ja trzymająca Damona na sznurku.

To miała być niespodzianka dla wszystkich gdyż to Caroline miała zająć się zamówieniem tortu.W podzięce podeszłam do niej i dając całusa w policzek podziękowałam.
- Dziękuje ci Caroline jest piękny!
- Nie ma za co Eleno. -Odpowiedziała. Następnie Damon i Ja stanęliśmy przy torcie i Caroline podała nam nóż, gdyż tradycyjnie pierwszy kawałek musi ukroić para młoda. Wraz z Damonem wzięliśmy do ręki nóż i już mieliśmy zacząć kroić, lecz odezwała się Caroline.
- Chwila! Damon obejmij jedną ręką Elenę i zacznijcie kroić, ale patrzcie tu na mnie.- Powiedziała Caroline z aparatem w ręce. Zaśmiałam się i pomyślałam "Ach ta Caroline". Damon bez wahania mnie objął jedną ręką i ustawiliśmy się do zdjęcia.
- Ok jedno zdjęcie, już jest, a teraz spójrzcie sobie w oczy....
- Caroline, a nie możemy po prostu ukroić ten kawałek?
- Nie Eleno, no już spójrzcie sobie w oczy. - Ja i Damon spojrzeliśmy sobie w oczy, Damon delikatnie mnie pocałował, a Caroline zrobiła kilka zdjęć, kiedy się od siebie oderwaliśmy pokroiliśmy tort, a później bawiliśmy się jeszcze kilka godzin, po czym opuściliśmy gości.