Leżałam se ze zamkniętymi oczami, a mój ukochany ciągle się na mnie patrzał.Wkurzyłam się i w pewnym momencie otworzyłam oczy. Uśmiechnęłam się do Damona.
- Dzień dobry królowo.-Odezwał się jako pierwszy.
- Cześć tygrysie! - Powiedziałam, a on musnął moje wargi i przyciągnęłam go jeszcze bliżej. - To co dziś będziemy robić?- Uśmiechnęłam się szeroko.
- Hmmm... Myślałem nad spędzeniem całego dnia razem tylko ty i ja, tutaj- Powiedział uśmiechając się cwaniacko...
- Hmmm... Niech pomyślę z chęcią bym tu została, ale mam inny pomysł. Idziemy dziś na plaże.-.Powiedziałam szeroko się uśmiechając.Po chwili zaczęłam wstawać, lecz Damon chwycił mnie za rękę i przyciągnął mnie do siebie.
- A może jednak zmienisz zdanie? - Zapytał, po czym pocałował mnie w usta.
- Nie, nie przekonasz mnie, idę pod prysznic i zaraz wracam - Powiedziałam, on zaś ubrał się i czekał na mnie stojąc na tarasie i rozmyślając.
- Dzień dobry królowo.-Odezwał się jako pierwszy.
- Cześć tygrysie! - Powiedziałam, a on musnął moje wargi i przyciągnęłam go jeszcze bliżej. - To co dziś będziemy robić?- Uśmiechnęłam się szeroko.
- Hmmm... Myślałem nad spędzeniem całego dnia razem tylko ty i ja, tutaj- Powiedział uśmiechając się cwaniacko...
- Hmmm... Niech pomyślę z chęcią bym tu została, ale mam inny pomysł. Idziemy dziś na plaże.-.Powiedziałam szeroko się uśmiechając.Po chwili zaczęłam wstawać, lecz Damon chwycił mnie za rękę i przyciągnął mnie do siebie.
- A może jednak zmienisz zdanie? - Zapytał, po czym pocałował mnie w usta.
- Nie, nie przekonasz mnie, idę pod prysznic i zaraz wracam - Powiedziałam, on zaś ubrał się i czekał na mnie stojąc na tarasie i rozmyślając.
- Hej! Co jest kochane?
- Nic...
- Damonie widzę, że coś się dzieje.
- Nic Eleno! Idziemy na tą plażę?
- Damon nie zmieniaj tematu. Widzę, że nad czymś rozmyślasz.
- To nic takiego Eleno. Myślałem o nas i o naszej przyszłości. Chciałabym by takie momenty jak te trwały wiecznie, ale w końcu, trzeba będzie powrócić do szarej rzeczywistości...
Kiedy otworzyłam oczy leżałam w łóżku. Byłam w lekkim szoku. Zdecydowanie to była najgorsza moja wizja i mam nadzieje, że się nie sprawdzi. Rozglądnęłam się po pokoju. Zobaczyłam Damona stojącego przy oknie. Znowu rozmyślał nad czymś. Byłam pewna, że rozmyśla o tym kto jest ojcem mojego dziecka...
- Damonie wszystko w porządku?
- To nic takiego Eleno. Myślałem o nas i o naszej przyszłości. Chciałabym by takie momenty jak te trwały wiecznie, ale w końcu, trzeba będzie powrócić do szarej rzeczywistości...
- Tak wiem Damonie, ale poradzimy sobie tak jak zawsze... - Powiedziałam, po czym pocałowałam go delikatnie.
- Teraz możemy iść na tą plażę.- Powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
Poszliśmy na plaże koło domu.Rozłożyłam koc na piasku i się na nim położyłam. Damon popatrzył się na mnie zdziwiony.
- Nie będziemy pływać?
- Nie, wole sobie poleżeć. A ty sobie możesz iść popływać, jak chcesz. - Powiedziałam śmiejąc się.
- To ja mam inny pomysł. – Powiedział, a ja na niego spojrzałam pytająco, lecz po chwili wziął mnie na ręce i zabrał do wody.
- Damon! Postaw mnie na ziemi!
- Dobrze, jak sobie, królewna życzy. - Powiedział i postawił mnie na głębokiej wodzie, śmiejąc się.
- Taki jesteś mądry?! - Krzyknęłam, po czym go ochlapałam i zanurkowałam. On zaś stał i się rozglądał, gdyż nie długo nie wypływałam. Odpłynęłam za niego i pociągnęłam go za nogę.Przez co stracił równowagę i się wywalił. Wynurzyłam się i śmiałam się. Naprawdę miałam niezły ubaw.
- Zemsta jest słodka...-Nie mogłam przestać się śmiać.
- Pożałujesz tego!!! - Powiedział wstając z wody.
- Ej uważaj na nasze dziecko! Pamiętaj, że jestem w ciąży.
- Oj jestem przekonany, że chce zobaczyć mamusie całą mokrą.
- Damonie, może mu się coś stać.
- No dobrze, ale i tak pożałujesz. - Powiedział i zaczął mnie łaskotać.
- Nie, Damonie przestań! - On o dziwo mnie posłuchał, ale wziął na ręce.
- Postaw mnie na ziemi!
- Nie. - Powiedział śmiejąc się. Wyszedł z wody, ale wciąż trzymał mnie w rękach.
- Damonie postaw...- Nie dokończyłam mówić, bo zajął moje usta pocałunkiem.Kiedy się ode mnie oderwał, postawił mnie na piasku. Następnie usiedliśmy na kocu i rozmawialiśmy śmiejąc i ciesząc sobą. Ale nadal w głębi duszy wiedziałam, że czegoś mi nie mówi. Znałam go bardzo dobrze. Może nawet lepiej nisz jego własny brat. Właśnie, może ma to jakiś związek ze Stefanem...?!!
- Zemsta jest słodka...-Nie mogłam przestać się śmiać.
- Pożałujesz tego!!! - Powiedział wstając z wody.
- Ej uważaj na nasze dziecko! Pamiętaj, że jestem w ciąży.
- Oj jestem przekonany, że chce zobaczyć mamusie całą mokrą.
- Damonie, może mu się coś stać.
- No dobrze, ale i tak pożałujesz. - Powiedział i zaczął mnie łaskotać.
- Nie, Damonie przestań! - On o dziwo mnie posłuchał, ale wziął na ręce.
- Postaw mnie na ziemi!
- Nie. - Powiedział śmiejąc się. Wyszedł z wody, ale wciąż trzymał mnie w rękach.
- Damonie postaw...- Nie dokończyłam mówić, bo zajął moje usta pocałunkiem.Kiedy się ode mnie oderwał, postawił mnie na piasku. Następnie usiedliśmy na kocu i rozmawialiśmy śmiejąc i ciesząc sobą. Ale nadal w głębi duszy wiedziałam, że czegoś mi nie mówi. Znałam go bardzo dobrze. Może nawet lepiej nisz jego własny brat. Właśnie, może ma to jakiś związek ze Stefanem...?!!
- Damonie muszę cię o coś zapytać.
- Słucham kochanie.
- Widzę, że coś się dzieje, czy to ma jakiś związek z Stefanem?
- Eleno...
- Damonie, proszę powiedz mi, martwię się.
- Tak, poniekąd.
- Widzę, że coś się dzieje, czy to ma jakiś związek z Stefanem?
- Eleno...
- Damonie, proszę powiedz mi, martwię się.
- Tak, poniekąd.
- To znaczy?
- Eleno, po prostu zastanawiam się, bo czasami kiedy śpisz wypowiadasz jego imię, a czasami też moje...
- Oh, Damonie i to cię tak zadręcza? Przecież to nie ma znaczenia, bo kocham ciebie i tylko ciebie. Jesteś moim życiem. – Powiedziałam i delikatnie pocałowałam go.
- Eleno wybacz, ale gdybyś już nic do niego nie czuła, nie robiłabyś tego i nie śniła o nim...
- Damonie ja nie śniłam...
- Co?! O czym ty mówisz?! Więc, świadomie wypowiadasz jego imię przy mnie ? – Wściekłem się i wrzasnął na mnie. Niektórzy ludzie, aż się na nas obejrzeli. Wstałem i skierował się w stronę domku.
- Zaczekaj! - Krzyknęłam za nim, po czym znalazłam się momentalnie przy nim.
- To nie był sen, lecz świadoma też nie byłam.
- Cholera!! Eleno o czym ty do diabła mówisz? !
- To coś na kształt wizji.Zaczęło się gdy dowiedziałam się o dziecku. Powinieneś to zauważyć, gdyż cały czas jesteś ze mną, ale tobie oczywiście tylko seks w głowie! – Skomentowałam bardzo głośno i popatrzałam na niego. - Nie wiem, co to znaczy, ale niektóre z nich się sprawdzają.
- Czyli?
- Widziałam na przykład to, że Stefan przyjdzie na nasz ślub...
- Eleno czemu mi o tym nie powiedziałaś?!
- Widziałam na przykład to, że Stefan przyjdzie na nasz ślub...
- Eleno czemu mi o tym nie powiedziałaś?!
- A jak myślisz ?! Bałam się jak na to zareagujesz. A po za tym sama nie wiem co to oznacza. Nie wiem czemu to się wiąże z Stefanem i tobą.
- Eleno, wiesz że zawsze możesz na mnie liczyć. Jestem nie tylko twoim mężem, ale i też przyjacielem. Kocham cię i nic tego nie zmieni. - Powiedział obejmując mnie i mocno tuląc.
- Więc proszę nie bądź zły, Dowiem się o co chodzi. Obiecuje, chociaż już się domyślam, ale nie chce oprzędzać faktów.
- Co masz przez to na myśli? - Patrzał ciągle na mnie a ja rozejrzałam się do o koła, ponieważ coraz więcej ludzi się na nas oglądało.
- Eleno, wiesz że zawsze możesz na mnie liczyć. Jestem nie tylko twoim mężem, ale i też przyjacielem. Kocham cię i nic tego nie zmieni. - Powiedział obejmując mnie i mocno tuląc.
- Więc proszę nie bądź zły, Dowiem się o co chodzi. Obiecuje, chociaż już się domyślam, ale nie chce oprzędzać faktów.
- Co masz przez to na myśli? - Patrzał ciągle na mnie a ja rozejrzałam się do o koła, ponieważ coraz więcej ludzi się na nas oglądało.
- Damonie, powiem ci jak już będę pewna.
- Nie, Eleno!! Koniec kłamstw i tajemnic. Dobrze? Sama mówiłaś co by nie było to razem sobie poradzimy.
- Dobrze, Damonie. Od teraz zero kłamstw i tajemnic, ale ty też się do tego pilnujesz.
- Okej, a teraz powiedz co miałaś na myśli.
- Dobrze, powiem ci ale nie tutaj.
- Nie, Eleno!! Koniec kłamstw i tajemnic. Dobrze? Sama mówiłaś co by nie było to razem sobie poradzimy.
- Dobrze, Damonie. Od teraz zero kłamstw i tajemnic, ale ty też się do tego pilnujesz.
- Okej, a teraz powiedz co miałaś na myśli.
- Dobrze, powiem ci ale nie tutaj.
- Wiec wracamy do domku?
- Ale ja nie chce. Tu mi się całkiem podoba. - Powiedziałam i zaczęłam uciekać w stronę wody. Chciałam go trochę rozweselić, bo już i tak go wystarczająco ranie...Kiedy już byłam w wodzie odwróciłam się w stronę gdzie stał przedtem Damon, lecz go tam nie było. Zaczęłam się rozglądać gdzie jest, ale nigdzie go nie widziałam. Nagle ktoś mnie wziął na ręce zaczęłam krzyczeć.
- Zostaw mnie!!
- Dalej ci się tu podoba? - Powiedział Damon śmiejąc się.
- Damon znowu zaczynasz? Proszę, postaw mnie na ziemi...
- Zastanowię się.
- Damon!
- Nie krzycz tak, bo cię będzie bolec gardło, a mnie uszy przez ciebie! Za głośno krzyczysz, wiesz?
- To mnie postaw na ziemi!
Damon uśmiechnął się zawadiacko, a następnie powoli i delikatnie mnie postawił, po czym namiętnie pocałował. Kiedy się od siebie oderwaliśmy spojrzałam na niego.
- Kocham Cię, Stefan?!
- Co?! O nie, tego już za wiele. Nie będę spotykać się z kobietą, która kocha mojego brata!!
- Damon, ale on tu jest... - Powiedziałam łapiąc Damona za rękę i spoglądając za niego...
- Co?! - odwrócił się i zobaczył Stefana idącego w naszą stronę.- Przecież nikomu nie mówiłem gdzie cię zabieram.-Stefan podszedł bliżej Damona i mnie. - Czego chcesz bracie?
- Odwiedzić was. Pomyślałem, że Elena się stęskniła za ojcem jej dziecka.
- Że co?! - Krzyknął. - Eleno, o co tu do diabła chodzi?!
- Stefanie odejdź! Daj nam w końcu spokój! - Zaczęłam krzyczeć.
- Nie Eleno, bo mam większe prawo do tego dziecka niż on! - Stefan zbliżył się do mnie i chciał mnie przytulić, ale go odepchnęłam.
- Nieprawda! Mylisz się! Nie masz do niego żadnego prawa! To moje dziecko. Moje i Damona, a ty zniknij w końcu z naszego życia i ... !- Nie dokończyłam, gdyż nagle zaczęło mi się kręcić w głowie i straciłam przytomność... i zaczęła się wizja.
- Ale ja nie chce. Tu mi się całkiem podoba. - Powiedziałam i zaczęłam uciekać w stronę wody. Chciałam go trochę rozweselić, bo już i tak go wystarczająco ranie...Kiedy już byłam w wodzie odwróciłam się w stronę gdzie stał przedtem Damon, lecz go tam nie było. Zaczęłam się rozglądać gdzie jest, ale nigdzie go nie widziałam. Nagle ktoś mnie wziął na ręce zaczęłam krzyczeć.
- Zostaw mnie!!
- Dalej ci się tu podoba? - Powiedział Damon śmiejąc się.
- Damon znowu zaczynasz? Proszę, postaw mnie na ziemi...
- Zastanowię się.
- Damon!
- Nie krzycz tak, bo cię będzie bolec gardło, a mnie uszy przez ciebie! Za głośno krzyczysz, wiesz?
- To mnie postaw na ziemi!
Damon uśmiechnął się zawadiacko, a następnie powoli i delikatnie mnie postawił, po czym namiętnie pocałował. Kiedy się od siebie oderwaliśmy spojrzałam na niego.
- Kocham Cię, Stefan?!
- Co?! O nie, tego już za wiele. Nie będę spotykać się z kobietą, która kocha mojego brata!!
- Damon, ale on tu jest... - Powiedziałam łapiąc Damona za rękę i spoglądając za niego...
- Co?! - odwrócił się i zobaczył Stefana idącego w naszą stronę.- Przecież nikomu nie mówiłem gdzie cię zabieram.-Stefan podszedł bliżej Damona i mnie. - Czego chcesz bracie?
- Odwiedzić was. Pomyślałem, że Elena się stęskniła za ojcem jej dziecka.
- Że co?! - Krzyknął. - Eleno, o co tu do diabła chodzi?!
- Stefanie odejdź! Daj nam w końcu spokój! - Zaczęłam krzyczeć.
- Nie Eleno, bo mam większe prawo do tego dziecka niż on! - Stefan zbliżył się do mnie i chciał mnie przytulić, ale go odepchnęłam.
- Nieprawda! Mylisz się! Nie masz do niego żadnego prawa! To moje dziecko. Moje i Damona, a ty zniknij w końcu z naszego życia i ... !- Nie dokończyłam, gdyż nagle zaczęło mi się kręcić w głowie i straciłam przytomność... i zaczęła się wizja.
Wizja:
Nagle z ciemności wyłonił się pensjonat. Poszłam w kierunku drzwi. Kiedy weszłam do środka zobaczyłam w salonie siebie i Damona. Siedzieliśmy razem w salonie, obejmując się. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Damon wstał, podszedł do drzwi i je otworzył. Zobaczył w nich Stefana.
- Czego znowu chcesz?
- Zobaczyć jak się czuje matka mojego dziecka... Jak już musisz wiedzieć.- Stefan się głupio uśmiechnął, a Damon się wściekł. Sam nie jest pewny kogo w końcu jest to dziecko, ale i tak się zdenerwował.
- Cóż, czuje się świetnie, ale muszę cię zmartwić, bo to nie jest matka TWOJEGO dziecka tylko mojego!- Damon wykrzyknął, a Stefan się zaśmiał.
- Możesz tak, mówić, ale nie myśleć. Daj spokój Damonie... Obydwaj wiemy, że to jest moje dziecko i, że Elena mnie kocha.- Po tych słowach niestety Damon nie wytrzymał rzucił się na Stefana. W pewnym momencie przybiegłam ja. Wiedziałam, że coś nie gra. Wyszłam z domu by rozdzielić Damona i Stefana.
- Damonie proszę cię przestań! - krzyczałam, ale nic to nie pomagało. - Damonie!!! - Krzyczałam dalej i na szczęście Damon przestał. Widocznie przypomniał sobie co się ostatnio stało. Damon zostawił brata w spokoju, lecz niestety Stefan nie dał za wygraną. Kiedy Damon skierował się w moją stronę Stefan szybko go przewrócił wbijając mu kołek w brzuch. Kiedy miał zrobić to znowu tym razem prosto w serce, bez wahania znalazłam się przy Damonie i zasłoniłam go. Stefan nie zauważył mnie i wbił mi kołek prosto w brzuch. Damon wyciągnął z siebie drewno i zobaczył co się stało.
- Nie, Stefanie coś ty zrobił!- Damon wyciągnął mi kołek z brzucha. Ja byłam nie przytomna. Damon, wiedział co się stało, zresztą Stefan też. Właśnie Stefan zabił moje dziecko...
- Czego znowu chcesz?
- Zobaczyć jak się czuje matka mojego dziecka... Jak już musisz wiedzieć.- Stefan się głupio uśmiechnął, a Damon się wściekł. Sam nie jest pewny kogo w końcu jest to dziecko, ale i tak się zdenerwował.
- Cóż, czuje się świetnie, ale muszę cię zmartwić, bo to nie jest matka TWOJEGO dziecka tylko mojego!- Damon wykrzyknął, a Stefan się zaśmiał.
- Możesz tak, mówić, ale nie myśleć. Daj spokój Damonie... Obydwaj wiemy, że to jest moje dziecko i, że Elena mnie kocha.- Po tych słowach niestety Damon nie wytrzymał rzucił się na Stefana. W pewnym momencie przybiegłam ja. Wiedziałam, że coś nie gra. Wyszłam z domu by rozdzielić Damona i Stefana.
- Damonie proszę cię przestań! - krzyczałam, ale nic to nie pomagało. - Damonie!!! - Krzyczałam dalej i na szczęście Damon przestał. Widocznie przypomniał sobie co się ostatnio stało. Damon zostawił brata w spokoju, lecz niestety Stefan nie dał za wygraną. Kiedy Damon skierował się w moją stronę Stefan szybko go przewrócił wbijając mu kołek w brzuch. Kiedy miał zrobić to znowu tym razem prosto w serce, bez wahania znalazłam się przy Damonie i zasłoniłam go. Stefan nie zauważył mnie i wbił mi kołek prosto w brzuch. Damon wyciągnął z siebie drewno i zobaczył co się stało.
- Nie, Stefanie coś ty zrobił!- Damon wyciągnął mi kołek z brzucha. Ja byłam nie przytomna. Damon, wiedział co się stało, zresztą Stefan też. Właśnie Stefan zabił moje dziecko...
Rzeczywistość:
Kiedy otworzyłam oczy leżałam w łóżku. Byłam w lekkim szoku. Zdecydowanie to była najgorsza moja wizja i mam nadzieje, że się nie sprawdzi. Rozglądnęłam się po pokoju. Zobaczyłam Damona stojącego przy oknie. Znowu rozmyślał nad czymś. Byłam pewna, że rozmyśla o tym kto jest ojcem mojego dziecka...
- Damonie wszystko w porządku?
- Nie, Eleno nie jest w porządku.
- Posłuchaj wiem, że masz wątpliwości i cię rozumie. Na początku ja też je miałam, ale teraz już nie mam, bo cię kocham. Oboje cię kochamy i mam nadzieje, że w końcu ich już nie będziesz miał i pokochasz je tak jak ja.- Powiedziałam, a po policzku spłynęła mi pojedyncza łza. Damon podszedł otarł łzę z mojego policzka, po czym pocałował mnie delikatnie.
- Przepraszam Eleno. – Powiedział i przytulił mnie.
- Gdzie jest Stefan?
- Nie wiem, zmył się, ale myślę, że to nie będzie jedyna wizyta jego tutaj.
- Nie martw się poradzimy sobie.
- Wiem... Eleno znowu miałaś wizje?
- Co, znowu wypowiadałam jego imię?!
- Tak, jego i moje.
- Tak, to była kolejna wizja...
- Co widziałaś? - Zapytał spoglądając mi w oczy ja zaś nic nie mówiąc odwróciłam się. Siadłam na łóżku i zaczęłam płakać.
- Ej Eleno co się dzieje?
- Damonie, obiecaj mi, że wrócimy do Mistyc Falls dopiero jak urodzi się dziecko.
- Ale...
- Obiecaj!
- Eleno wiem, że tu jest cudownie, ale tam czeka na nas twoi przyjaciele i brat.
- To niech poczekają dłużej. Obiecaj mi to, a jeśli koniecznie chcesz wracać to jedz sam. Chociażby teraz! – Wykrzyknęłam przez łzy, nie chciałam mówić mu o co chodzi, wściekł by się...
- Eleno nigdzie nie wracam sam, tylko z tobą i jak nie chcesz to nie wracajmy. Dobrze, ale powiedz mi o co chodzi.
- Damonie... ale... ja nie mogę.
- Eleno obiecaliśmy sobie zero tajemnic. Powiedz, proszę.
- Damonie, ale obiecaj, że się nie wściekniesz.
- Dobrze, Eleno nie wścieknę się, tylko powiedz co jest i co widziałaś w wizji.
- Damonie ja... Widziałam nas to znaczy ciebie i Stefana walczących, a jak próbowałam was rozdzielić on chcąc zabić ciebie... zabił dziecko... to było straszne....
powiedziałam przez łzy.
- Eleno...- Powiedział i przytulił mnie jeszcze mocniej.
- Dobrze zostaniemy tu do póki nie urodzi się dziecko. Będę zawsze przy tobie, obiecuje ci, że ta wizja się nie sprawdzi.
- Dziękuje, Damonie myślę, że dziecko chce mi coś przekazać. Zauważ, że mdleje kiedy jest w pobliżu Stefan. Dziecko chce mnie ostrzec...
- Ostrzec? Przed Stefanem?
- Myślę, że właśnie przed Stefanem. Nie wiem co to oznacza, ale zadzwonię do Bonnie i powiem jej by poszukała coś na ten temat.
- Dobrze.
- To co dalej robimy?
- Ty leżysz w łóżku. - Powiedział uśmiechając się do mnie.
- Co chyba żartujesz! Nie będę leżeć w łóżku.
- Będziesz, bo musisz odpoczywać.
- Już się czuje dobrze.
- Dobrze, ale i tak leżysz w łóżku.
- Damonie...
- Nie dyskutuj ze mną Eleno. - Spojrzałam na niego udając obrażoną, po czym wzięłam go za rękę i pociągnęłam do siebie tak, że upadł na łóżko.
- Dobrze, ale ty leżysz ze mną. - Powiedziałam chichocząc.
- Tak, się chcesz bawić, więc dobrze - Powiedział, objął i pocałował mnie. Ja wyrwałam się z jego objęć.
- Miałam odpoczywać, a nie męczyć się jeszcze bardziej.
- Z tym możemy zrobić wyjątek.- Powiedział i uśmiechnął się cwaniacko.
- O nie!! Nie, sam mówiłeś, że mam odpoczywać...
- Ale, nie mówiłem nic o sobie. - Odparł, po czym zrezygnowany zaczął wstawać z łóżka...
- Oj no chodź już tu! - Powiedziałam i przyciągnęłam go do siebie całując go.
Damon usiadł na łóżku i zamienił mój pocałunek w jeszcze bardziej namiętny. Kiedy się od siebie oderwaliśmy położyłam się i pociągnęłam go za sobą.
- Chodź do mnie, kochanie. - Powiedziałam, Damon położył się przy mnie całując mnie. Następnie objęłam go i oparłam głowę na jego torsie, po czym przysnęłam w jego ramionach.Od godziny spokojnie spałam w ramionach Damona, a on mnie obserwował. Nagle zaczęła się następna wizja.Zaczęłam się kręcić.
powiedziałam przez łzy.
- Eleno...- Powiedział i przytulił mnie jeszcze mocniej.
- Dobrze zostaniemy tu do póki nie urodzi się dziecko. Będę zawsze przy tobie, obiecuje ci, że ta wizja się nie sprawdzi.
- Dziękuje, Damonie myślę, że dziecko chce mi coś przekazać. Zauważ, że mdleje kiedy jest w pobliżu Stefan. Dziecko chce mnie ostrzec...
- Ostrzec? Przed Stefanem?
- Myślę, że właśnie przed Stefanem. Nie wiem co to oznacza, ale zadzwonię do Bonnie i powiem jej by poszukała coś na ten temat.
- Dobrze.
- To co dalej robimy?
- Ty leżysz w łóżku. - Powiedział uśmiechając się do mnie.
- Co chyba żartujesz! Nie będę leżeć w łóżku.
- Będziesz, bo musisz odpoczywać.
- Już się czuje dobrze.
- Dobrze, ale i tak leżysz w łóżku.
- Damonie...
- Nie dyskutuj ze mną Eleno. - Spojrzałam na niego udając obrażoną, po czym wzięłam go za rękę i pociągnęłam do siebie tak, że upadł na łóżko.
- Dobrze, ale ty leżysz ze mną. - Powiedziałam chichocząc.
- Tak, się chcesz bawić, więc dobrze - Powiedział, objął i pocałował mnie. Ja wyrwałam się z jego objęć.
- Miałam odpoczywać, a nie męczyć się jeszcze bardziej.
- Z tym możemy zrobić wyjątek.- Powiedział i uśmiechnął się cwaniacko.
- O nie!! Nie, sam mówiłeś, że mam odpoczywać...
- Ale, nie mówiłem nic o sobie. - Odparł, po czym zrezygnowany zaczął wstawać z łóżka...
- Oj no chodź już tu! - Powiedziałam i przyciągnęłam go do siebie całując go.
Damon usiadł na łóżku i zamienił mój pocałunek w jeszcze bardziej namiętny. Kiedy się od siebie oderwaliśmy położyłam się i pociągnęłam go za sobą.
- Chodź do mnie, kochanie. - Powiedziałam, Damon położył się przy mnie całując mnie. Następnie objęłam go i oparłam głowę na jego torsie, po czym przysnęłam w jego ramionach.Od godziny spokojnie spałam w ramionach Damona, a on mnie obserwował. Nagle zaczęła się następna wizja.Zaczęłam się kręcić.
- Niee, Stefan!!! Niee, Damon, tygrysie słyszysz mnie?! Błagam nierób mi tego!! Nie odchodź!! Nie zostawiaj mnie i Sary samych!
Nagle zaczęłam mówić głosem małej dziewczynki.
Nagle zaczęłam mówić głosem małej dziewczynki.
- Tato zostań! Musisz nas chronić, a mama cię potrzebuje! - Mówiłam przez łzy. To w ogóle nie miało żadnego, sensu, więc Damon mnie obudził...
- Eleno wstawaj, słyszysz mnie. Eleno to tylko wizja!! - Nagle otworzyłam oczy. od razu zalałam się płaczem.
- Damon? [...] - Powiedziałam cicho. Byłam w szoku i cała zrozpaczona.
- Jestem tu kochanie. Tutaj przy tobie co się stało?
- Och, Damon. - Powiedziałam i od razu wtuliłam się w Damona. Nie chciałam mnie puścić. Bałam się, że pójdzie i mnie zostawi...
- Eleno co się stało? Co było w tej wizji?
- Widziałam... jak... odchodziłeś... Opuściłeś mnie i naszą córkę... - Powiedziałam ledwo przez łzy.
- Eleno nie martw się jestem tu przy tobie. Nigdy cię nie opuszczę. Nie zrobiłbym ci takiej krzywdy i jak mówisz naszej córeczce. Nie mogę bez ciebie żyć, a ta wizja się nie spełni.
- Damonie obiecaj proszę! Obiecaj, że mnie nie opuścisz... Mnie i naszego dziecka.
- Obiecuje Eleno. - Powiedział i pocałował mnie lekko w czoło.- Już wszystko dobrze kochanie. Jestem tu przy tobie i nie odejdę. Kocham cię. - powiedział, a ja powoli uspokajałam łzy i lekko się uśmiechnęłam do Damona.
-Ja ciebie też kocham, Damonie.Ale mówiąc na myśli odejście ja miałam na myśli śmierć, twoją śmierć. Widziałam jak Stefan cię zabija. A ja nie zdołałam cie uratować. Mimo to, że wiedziałam, że to się wydarzy. Boje się Damonie!
- Damon? [...] - Powiedziałam cicho. Byłam w szoku i cała zrozpaczona.
- Jestem tu kochanie. Tutaj przy tobie co się stało?
- Och, Damon. - Powiedziałam i od razu wtuliłam się w Damona. Nie chciałam mnie puścić. Bałam się, że pójdzie i mnie zostawi...
- Eleno co się stało? Co było w tej wizji?
- Widziałam... jak... odchodziłeś... Opuściłeś mnie i naszą córkę... - Powiedziałam ledwo przez łzy.
- Eleno nie martw się jestem tu przy tobie. Nigdy cię nie opuszczę. Nie zrobiłbym ci takiej krzywdy i jak mówisz naszej córeczce. Nie mogę bez ciebie żyć, a ta wizja się nie spełni.
- Damonie obiecaj proszę! Obiecaj, że mnie nie opuścisz... Mnie i naszego dziecka.
- Obiecuje Eleno. - Powiedział i pocałował mnie lekko w czoło.- Już wszystko dobrze kochanie. Jestem tu przy tobie i nie odejdę. Kocham cię. - powiedział, a ja powoli uspokajałam łzy i lekko się uśmiechnęłam do Damona.
-Ja ciebie też kocham, Damonie.Ale mówiąc na myśli odejście ja miałam na myśli śmierć, twoją śmierć. Widziałam jak Stefan cię zabija. A ja nie zdołałam cie uratować. Mimo to, że wiedziałam, że to się wydarzy. Boje się Damonie!
- Nie bój się Eleno. Jestem tu.
- Nie Damonie! Ja boje się ciebie stracić...
- Nie dam się tak łatwo. Eleno nie bój się, bo nie stracisz mnie.
- A jeśli? Damonie ja nie wiem co zrobię bez ciebie. Jesteś moim życiem uzależniłam się od ciebie. Dlatego stałam się wampirem, bo nie chce cię stracić. Nie wiem co pocznę bez ciebie.Powiedziałam i się rozpłakałam.
- Eleno...Chyba znalazłem jedyny sposób, by tego wszystkiego uniknąć .
- Co masz na myśli?!
- Muszę zabić Stefana... Nim on zabije nasze dziecko i mnie...
- Nie! Nie możesz to przecież twój brat! Damonie, nie pozwolę ci na to musimy wymyślić coś innego!!
- Ale Eleno, to jest jedyny sposób jeśli go zabijemy będziemy mieć wreszcie spokój i będziemy mogli w końcu żyć beż żadnych obaw. Może i to jest mój brat, ale nie poznaje go. Dawny Stefan nigdy by czegoś takiego nie zrobił. On już odszedł na zawsze... Klaus zniszczył w nim wszystko.
- Nie Damonie! Ja boje się ciebie stracić...
- Nie dam się tak łatwo. Eleno nie bój się, bo nie stracisz mnie.
- A jeśli? Damonie ja nie wiem co zrobię bez ciebie. Jesteś moim życiem uzależniłam się od ciebie. Dlatego stałam się wampirem, bo nie chce cię stracić. Nie wiem co pocznę bez ciebie.Powiedziałam i się rozpłakałam.
- Eleno...Chyba znalazłem jedyny sposób, by tego wszystkiego uniknąć .
- Co masz na myśli?!
- Muszę zabić Stefana... Nim on zabije nasze dziecko i mnie...
- Nie! Nie możesz to przecież twój brat! Damonie, nie pozwolę ci na to musimy wymyślić coś innego!!
- Ale Eleno, to jest jedyny sposób jeśli go zabijemy będziemy mieć wreszcie spokój i będziemy mogli w końcu żyć beż żadnych obaw. Może i to jest mój brat, ale nie poznaje go. Dawny Stefan nigdy by czegoś takiego nie zrobił. On już odszedł na zawsze... Klaus zniszczył w nim wszystko.
- Ale mimo wszystko to twój brat potrafił byś to zrobić.
- Nie wiem, chyba tak.
- A gdybym to była ja, też byś mnie zabił ? - Powiedziałam odskakując od niego.
- Eleno ty to co innego, nie byłabyś zdolna do takich rzeczy, kocham cie i nie potrafiłbym cie skrzywdzić a co dopiero zranić
- A Stefana nie kochasz?
- Eleno, kocham go na swój pokręcony sposób. W końcu to mój brat, ale od momentu kiedy cie zabił i sprawił, iż nie miałem wyjścia i musiałem cie przemienić... w tamtej chwili on dla mnie umarł! Ja nie mam już brata...
- Co!? Damonie jak możesz tak mówić? Przecież to twój brat i zawsze nim będzie. Może to dobrze, że musiałeś mnie przemienić, bo wątpię byś przemienił mnie bez potrzeby. Dlatego jestem mu wdzięczna za to co wtedy zrobił...
- Co!? Eleno, czy ty się słyszysz?!
- Tak, Damonie słyszę się i wiem co mowie.
- A może tak, go bronisz z innego powodu? Może nadal go kochasz!?
- Co?! Jak możesz?! Kiedy w końcu uwierzysz w moja miłość? Jak mam ci ją udowodnić?
- Wiesz, co? Eleno, jak tak bardzo ci go brakuje to leć do niego! Droga wolna. Widać podobały ci się te siniaki których ci narobił. Co tu jeszcze robisz?! No leć to może zafunduje ci nowe. – Po tych słowach nie wytrzymałam i ze łzami w oczach podeszłam i spoliczkowałam Damona. Po czym wybiegłam z domku i ruszyłam w stronę plaży.
Gdy wybiegłam Damon nie pobiegł za mną. Stałam tam na plaży i płacząc tam mówiłam do siebie „Cholerny idiota! Ile ja mam jeszcze mu udowadniać, że to jego kocham i tylko jego.” Nagle koło mnie zjawił się Stefan. Byłam trochę przerażona. Może i jestem wampirem, ale on ma przewagę wiekową. O wiele bardziej bezpieczniej czułabym się gdyby był tu ze mną Damon. Starałam się nie okazywać tego ze jestem przerażona.
- Widzę ze mój brat cie skrzywdził. Uwierz mi teraz tak będzie codziennie.
- Nie mieszaj się do tego Stefanie. To nie twoja sprawa, tylko moja i Damona. Zostaw nas w spokoju. Cały czas mieszasz mi w życiu, odpuść!
- Eleno, ty mnie już nie interesujesz...
- Wiec, czego chcesz?
- Ojciec musi interesować się swoim dzieckiem, nieprawdaż? Po za tym jak już się urodzi wujek Klaus zechce je poznać... - Powiedział szyderczo się uśmiechając.
- Po pierwsze Stefanie, to nie jest twoje dziecko tylko moje i Damona. A po drugie Klaus go nie pozna.
- Oj Eleno, ile ty jeszcze chcesz go okłamywać? Obydwoje wiemy, że to dziecko jest moje dziecko. Damon to jakoś przyjmie. Najwyżej cię zostawi.
- Eleno, ty mnie już nie interesujesz...
- Wiec, czego chcesz?
- Ojciec musi interesować się swoim dzieckiem, nieprawdaż? Po za tym jak już się urodzi wujek Klaus zechce je poznać... - Powiedział szyderczo się uśmiechając.
- Po pierwsze Stefanie, to nie jest twoje dziecko tylko moje i Damona. A po drugie Klaus go nie pozna.
- Oj Eleno, ile ty jeszcze chcesz go okłamywać? Obydwoje wiemy, że to dziecko jest moje dziecko. Damon to jakoś przyjmie. Najwyżej cię zostawi.
- Nie okłamuje go. Zawsze byłam z nim szczera, a jeśli mnie zostawi to nie będę go zatrzymywać. Skoro mi nie ufa to niech idzie, droga wolna. Chętna by go pocieszyć od razu się znajdzie. A zresztą obydwaj idźcie do diabla! - wykrzyknęłam i zniknęłam. Stefan zaś stał osłupiały. Chyba nie spodziewał się takich słow po mnie.Poszłam na drugą stronę plaży. Zobaczyłam, że Damon idzie do mnie...
- Eleno!
- Damonie, daj mi spokój!
- Nie Eleno, chce cię przeprosić. Wiem, że mnie kochasz i ja ciebie też kocham. Byłem zdenerwowany. Boję się... Boję się, że cie stracę. Boję się, że stracę nasze dziecko. - Powiedział i usiadłem kolo mnie. Wziął moją twarz w dłonie i zmusił bym spojrzała na niego. Byłam cała zalana łzami.
- Tak bardzo cię przepraszam kochanie! Nie wiem, jak mogłem tak powiedzieć... Uwierz mi, że dobrze wiem, że mnie kochasz.
- Eleno!
- Damonie, daj mi spokój!
- Nie Eleno, chce cię przeprosić. Wiem, że mnie kochasz i ja ciebie też kocham. Byłem zdenerwowany. Boję się... Boję się, że cie stracę. Boję się, że stracę nasze dziecko. - Powiedział i usiadłem kolo mnie. Wziął moją twarz w dłonie i zmusił bym spojrzała na niego. Byłam cała zalana łzami.
- Tak bardzo cię przepraszam kochanie! Nie wiem, jak mogłem tak powiedzieć... Uwierz mi, że dobrze wiem, że mnie kochasz.
- Nie kłam Damonie... Gdybyś wiedział, Nie musiałabym bym ci udowadniać... Tego co dzień. Damonie, nie jestem ślepą idiotka. Widzę co się dzieje. Może obydwoje się pomyliliśmy. Może nasz związek nie ma sensu, (?) jeśli będę musiała przez wieczność udowadniać ci to, że cie kocham, to żałuję, że się zgodziłam wyjść za ciebie.- Powiedziałam po czym wstałam i się odwróciłam chcąc odejść.
- Eleno... Proszę... Kocham cię i naprawdę wiem, że ty mnie kochasz. Już wiele razy mi to udowodniłaś, narażając na to swoje życie. Wiem, że mnie kochasz ... Eleno, proszę cię, nie chce cię stracić, nie chce by nasz związek się rozpadł, przez to wszystko... Kocham cię Eleno i wiem, że ty mnie kochasz więc, proszę nie odchodź... - Powiedział zatrzymując mnie.
- Ja jestem pewna twojej miłości, ale ty nie jesteś pewien mojej. Widzę to i owszem narażałam swoje życie by ci to udowodnić. ale nawet to nie wystarczyło, prawda? Nie rozumie tylko czemu poprosiłeś mnie o rękę, skoro wątpisz... A jeśli jesteś pewien to mi to udowodnij. Pokaż, że nie masz wątpliwości.
- Kochanie posłuchaj przepraszam za to co mówiłem... bylem zdenerwowany z czasem zobaczysz, że nie mam wątpliwości. Kocham cie i nie pozwolę byś odeszła... Byście obydwie odeszły. -Powiedział kładąc jedna rękę na moim policzku i ocierając mi łzy. Drugą zaś położył na mój brzuch, po czym się uśmiechnął. - Jeszcze jedno, przysięgałem ci coś na ołtarzu moja królowo...
Lekko się uśmiechnęłam do Damona, przytuliłem mnie, a ja mocno się w niego wtuliłam.
- Tak bardzo cię kocham moja królowo.
- Ja ciebie też kocham tygrysie.
- Wracajmy do domku robi się chłodno.- Kiedy wróciliśmy do domku siedzieliśmy jeszcze trochę przy kominku rozmawiając. Po chwili zasnęłam wtulona w Damona. Po kilku godzinach obudziłam się w zupełnie innym miejscu. Nawet nie poczułam kiedy Damon przeniósł mnie do sypialni, lecz byłam tam teraz sama. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że nie ma go przy mnie, lecz drzwi na taras były otwarte. Kiedy do nich podeszłam zobaczyłam go stojącego i rozmyślającego.Pewnie myślał o wczorajszej kutni. Zaszłam go od tylu i przytuliłam.
- Eleno... Proszę... Kocham cię i naprawdę wiem, że ty mnie kochasz. Już wiele razy mi to udowodniłaś, narażając na to swoje życie. Wiem, że mnie kochasz ... Eleno, proszę cię, nie chce cię stracić, nie chce by nasz związek się rozpadł, przez to wszystko... Kocham cię Eleno i wiem, że ty mnie kochasz więc, proszę nie odchodź... - Powiedział zatrzymując mnie.
- Ja jestem pewna twojej miłości, ale ty nie jesteś pewien mojej. Widzę to i owszem narażałam swoje życie by ci to udowodnić. ale nawet to nie wystarczyło, prawda? Nie rozumie tylko czemu poprosiłeś mnie o rękę, skoro wątpisz... A jeśli jesteś pewien to mi to udowodnij. Pokaż, że nie masz wątpliwości.
- Kochanie posłuchaj przepraszam za to co mówiłem... bylem zdenerwowany z czasem zobaczysz, że nie mam wątpliwości. Kocham cie i nie pozwolę byś odeszła... Byście obydwie odeszły. -Powiedział kładąc jedna rękę na moim policzku i ocierając mi łzy. Drugą zaś położył na mój brzuch, po czym się uśmiechnął. - Jeszcze jedno, przysięgałem ci coś na ołtarzu moja królowo...
Lekko się uśmiechnęłam do Damona, przytuliłem mnie, a ja mocno się w niego wtuliłam.
- Tak bardzo cię kocham moja królowo.
- Ja ciebie też kocham tygrysie.
- Wracajmy do domku robi się chłodno.- Kiedy wróciliśmy do domku siedzieliśmy jeszcze trochę przy kominku rozmawiając. Po chwili zasnęłam wtulona w Damona. Po kilku godzinach obudziłam się w zupełnie innym miejscu. Nawet nie poczułam kiedy Damon przeniósł mnie do sypialni, lecz byłam tam teraz sama. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że nie ma go przy mnie, lecz drzwi na taras były otwarte. Kiedy do nich podeszłam zobaczyłam go stojącego i rozmyślającego.Pewnie myślał o wczorajszej kutni. Zaszłam go od tylu i przytuliłam.
- Hej, tygrysie... Co jest?
- Nic takiego królowo
- Przecież widzę... Przepraszam jeśli chodzi o wczoraj.
- Widziałem, że będziemy musieli przeżyć takie kłótnie, ale wiem, że je przetrwamy. Wiem, że może być ciężko, ale razem to przezwyciężymy.
- Wiem Damonie, przetrwamy i to dzięki naszej miłości.
Powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. On odwzajemnił uśmiech.
-Damonie coś cie jeszcze dręczy? Powiedz proszę! - Powiedziałam, położyłam dłonie na jego policzkach i spojrzała głęboko w jego oczy.
- Nic Eleno... tylko... to co powiedziałaś na plaży to, że może się pomyliliśmy... - Powiedział i spuścił wzrok.
- Damonie... Byłam zła na ciebie. Wcale tak nie myślę. Byłam zdenerwowana tak samo jak ty. Wcale nie żałuję wręcz przeciwnie. Cieszę się, że spędzę wieczność z kimś taki jak ty.Kocham cię - Powiedziałam całując go w usta.- Nie masz się o co martwić.
- Wiem Eleno, ufam ci. Po prostu nie mogę uwierzyć w to wszystko. Boje się, że to, iż jesteśmy razem to sen z którego zaraz się obudzę i to wszystko zniknie. Nie chce cie stracić.
- I nie stracisz mnie tygrysie. Zawsze będę przy tobie i to nie jest sen to rzeczywistość.Gdyby to był sen oznaczało by to, że ja też śnie i śnimy o tym samym. - Powiedziałam uśmiechając się do niego i całując go...
Damon zamienił mój pocałunek w bardzo namiętny. Zaczęłam się wycofywać do sypialni. Nie odrywając się od niego. Mimo, iż jest na wieczność cały mój, ja pragnęłam go co raz mocniej. Nigdy nie kochałam jeszcze tak mocno kogoś jak jego. Z czasem się o tym przekona. Kiedy on ściągał mi bluzkę ja zaczynałam mu rozpinać koszule. Po kilku chwilach nasze ubrania były w różnych częściach pokoju...
- Nic takiego królowo
- Przecież widzę... Przepraszam jeśli chodzi o wczoraj.
- Widziałem, że będziemy musieli przeżyć takie kłótnie, ale wiem, że je przetrwamy. Wiem, że może być ciężko, ale razem to przezwyciężymy.
- Wiem Damonie, przetrwamy i to dzięki naszej miłości.
Powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. On odwzajemnił uśmiech.
-Damonie coś cie jeszcze dręczy? Powiedz proszę! - Powiedziałam, położyłam dłonie na jego policzkach i spojrzała głęboko w jego oczy.
- Nic Eleno... tylko... to co powiedziałaś na plaży to, że może się pomyliliśmy... - Powiedział i spuścił wzrok.
- Damonie... Byłam zła na ciebie. Wcale tak nie myślę. Byłam zdenerwowana tak samo jak ty. Wcale nie żałuję wręcz przeciwnie. Cieszę się, że spędzę wieczność z kimś taki jak ty.Kocham cię - Powiedziałam całując go w usta.- Nie masz się o co martwić.
- Wiem Eleno, ufam ci. Po prostu nie mogę uwierzyć w to wszystko. Boje się, że to, iż jesteśmy razem to sen z którego zaraz się obudzę i to wszystko zniknie. Nie chce cie stracić.
- I nie stracisz mnie tygrysie. Zawsze będę przy tobie i to nie jest sen to rzeczywistość.Gdyby to był sen oznaczało by to, że ja też śnie i śnimy o tym samym. - Powiedziałam uśmiechając się do niego i całując go...
Damon zamienił mój pocałunek w bardzo namiętny. Zaczęłam się wycofywać do sypialni. Nie odrywając się od niego. Mimo, iż jest na wieczność cały mój, ja pragnęłam go co raz mocniej. Nigdy nie kochałam jeszcze tak mocno kogoś jak jego. Z czasem się o tym przekona. Kiedy on ściągał mi bluzkę ja zaczynałam mu rozpinać koszule. Po kilku chwilach nasze ubrania były w różnych częściach pokoju...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz